Jesienią gryzie nas wełna. Bo skubana tak już ma, że wspaniale grzeje i świetnie wygląda ale czasem gryzie. Mimo tej ubocznej właściwości wełna należy do moich ulubionych. Szczególnie upodobałam sobie tą włochatą typu moher (bez skojarzeń poproszę ;) lub kaszmir. Czy temat wełny jest wart tego, by poświęcać mu osobny post ? Chyba tak, tym bardziej, że szukając inspiracji w sieci nie znalazłam zbyt wielu mechatych motywów. A może fajnie byłoby, tak dla odmiany, surowe lniane plecionki (tak często spotykane teraz we wnętrzach) zastąpić czymś miękkim i ciepłym? :)
 |
www.betterlivingthroughdesign.com |
Jako dziecko nie znosiłam, doprowadzało mnie to do szału , gdy musiałam zakładać wełniany sweter. Dziś doceniam jej naturalność miękkość i ciepło.
OdpowiedzUsuńJa też dopiero z wiekiem doceniłam zalety i ponadczasowość szlachetnych materiałów :)
OdpowiedzUsuńSprawia mi dużą przyjemność patrzenie na takie wełenki, ale problem z dzieciństwa, czyli "drapanie", nie minął mi niestety do dzisiaj. Ech...
OdpowiedzUsuńWełniane sweterki powinny mieć podszewki, o ileż życie byłoby prostsze ;)
OdpowiedzUsuńI ja bardzo lubię wełnę, choć w dzieciństwie jej nie znosiłam bo 'gryzła' ;-) dalej 'gryzie', ale teraz lubię to 'gryzienie' :-) a te lampki są genialne :-)
OdpowiedzUsuńWidzę, że to gryzienie to jednak problem na większą skalę ;)
OdpowiedzUsuńA mnie wełna, i różne kaszmirowe sweterki nadal gryzą, ale i tak je lubię, zwłaszcza gdy jesień i zima za oknem :) I widzę, że nie tylko ja mam problem z "gryzoniami" ;)
OdpowiedzUsuńCo zrobić jak gryzonie ładne są i ciepłe .... Trzeba cierpieć i już! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń