Od zawsze mam wnętrzarską nietolerancję kolorów. To oznacza, że akceptuję głównie biel. Białe ściany, meble, dodatki. Nie zastanawiałam się nigdy czemu tak się dzieje, aż tu nagle mnie olśniło: Biel milczy. Ten kolor jest niemy i w przeciwieństwie do innych barw nie zakłóca najmniejszej myśli. A ja kurczę lubię ciszę :)
 |
eleventheleven.tumblr.com via silver-blonde.tumblr.com |
Hehe... u mnie jest zupełnie inaczej, lubie łamać tego milczka jakąś dyskusją z innymi kolorami ;)
OdpowiedzUsuńBo milczek łatwo nawiązuje kontakty towarzyskie, za co mu chwała :)
UsuńPowtórz to kiedy spadnie śnieg i zaświeci słońce. :-)
OdpowiedzUsuńWtedy robi się "wymowne milczenie" :)
UsuńKochana dobre spostrzeżenie :)) faktycznie kolory krzycza szczegolnie te intensywane :)
OdpowiedzUsuńja tez uwielniam biel ale łacze ja z reszta kolorów ulubionych- czerń, szarości , czerwień i odcienie drewna:))
buziak
A to ja też oczywiście. Z szarym, czarnym czasem jakimś bladym do nieprzytomności pastelem. Ale ogólnie biel rulez :)
UsuńJako nastolatka lubiłam pstrokate kolory, ogólny misz-masz i całe mnóstwo bibelotów w pokoju. Czułam się w takim wnętrzu świetnie (dzisiaj chyba bym oszalała!). Czlowiek jednak się zmienia - teraz otacza mnie dominująca biel z szarością i czernią, nieco jasnego drewna, minimum dodatków. To nie rozprasza i - fakt - ułatwia zebranie myśli. Hmm, ciekawe co powiem za kilka lat ? ...
OdpowiedzUsuńPotrzeba kolorystycznej ciszy pojawia się z wiekiem, fakt. Ja też nie zawsze byłam tak bezwzględnie białolubna :)
OdpowiedzUsuńIdealnie to ujęłaś, zgadzam się w 100%!
OdpowiedzUsuń