27.12.15

december

Bonjour everyone. Dziś trochę poświątecznej sztuki, w roli damy z łasicą - kot z fochem. Fotka jest z przedwczoraj, na sesję zimową zapraszam w kwietniu, czyli jak spadnie śnieg. Do usłyszenia!


16.12.15

good morning

roomservice o poranku, czyli świeżutki kadr z ul. Grodzkiej i pyszny kawałek do posłuchania. Miłego dnia. KLIK 
Ps. po latach dość oziębłych stosunków, między mną, a facebookiem, nadszedł czas odwilży. Można mnie za to zhejtować TUTAJ ;)

























14.12.15

niedziela


Krakowski Kazimierz. Cheder Cafe. Wieczór. Nie jakiś głęboki, taki w sam raz. Czarna herbata ze świeżą miętą  i cukrem najlepiej smakuje mi właśnie w takie niedziele jak ta, trochę zakurzone, wymemłane i rozlazłe. Zamykam oczy, bo chederowy sufit z czerwonej cegły przyjemnie wali mi się na głowę, wciska mnie w drewniane krzesełko i już nie chce mi się o niczym myśleć i niczym poruszać. Przede mną leżą „Księgi Jakubowe” - własność knajpy, czytam je na raty. Oprócz ksiąg moje oko rejestruje wymiętoloną chusteczkę higieniczną wielokrotnego użytku  i żenująco niedopasowanego do sytuacji Samsunga Galaxy w wysyfionym etui, mobilnego „misia na miarę naszych możliwości”. I czasów. A teraz bum - wchodzi klarnet. W klarnecie mieszka tęsknota, czuję ją  zawsze bardzo wyraźnie i zastanawiam się, czy jest tam wbudowana na stałe, czy powstaje tak sobie, ad hoc. Są ludzie szczególni, którzy wiedzą jak dobrać się do tej tęsknoty, jak dotrzeć z nią na samo dno duszy odbiorcy. Do takich niewątpliwie należy Paweł Szamburski. Ciemność za oknem roztapia się, opary dźwięków jak kurz miękko osiadają na historycznych meblach, a ja, w myślach, jak mantrę, powtarzam tylko jedno  - panie losie* spraw, żeby ta chwila nigdy się nie skończyła.

* sformułowanie zapożyczone z zespołu Micromusic. Lubię je za pewną dozę nonszalancji i nienachalnego agnostycyzmu :).

fot. Paweł Szamburski by R. Pranagal źródło: klik

5.12.15

list otwarty


Kochany Mikołaju,
od kiedy skończyłam 18 lat, nie przynosisz mi już prezentów, i to mi się nie podoba. Od tego czasu pod  poduszką znajduję co najwyżej włos, i zaczynam się zastanawiać, czy to nie jakaś złośliwa aluzja. Musisz wiedzieć, że w tym roku byłam wyjątkowo grzeczna: rysowałam obrazki, pisałam wierszyki i bardzo ładne maile, robiłam różne sztuczki w photoshopie, nie wydawałam aż tak dużo na ciuchy i zawsze kasowałam bilet w autobusie. Czasem ten sam nawet dwa razy. Poza tym doprowadziłam swój angielski do takiej perfekcji, że mogę już oglądać Top Model. Mam oczywiście na sumieniu kilka grzeszków, jak np. nieustąpienie miejsca w tramwaju, czy brak konta na fejsie, ale jak mawiają niektórzy sędziowie TK - nobody is perfect. W związku z powyższym, chciałabym przywrócić porządek rzeczy, który za względu na moje dobre zachowanie wydaje mi się całkowicie uzasadniony, i prosić Cię Mikołaju o jakiś adekwatny prezent. Coś inteligentnego, dowcipnego, z polotem, nie dziecinnego i pasującego do moich 173 cm wzrostu. Np. piżamka ;)