28.5.15
les fleurs
... powszechnym w dniu matki jest darować kwiatki, ale ja tym razem zrobiłam obrazek. Zamiast męczyć fiołki albo rzeźbić w suszu, ułożyłam bukiet o zapachu tuszu. Au revoir!
15.5.15
postcards
Jestem kobietą analogową, co w czasach powszechnej
cyfryzacji, komputeryzacji (i innych acji) może wydawać się dość osobliwe. Świadoma
uroków deezera i spotify’a wciąż kupuję płyty, czytam wyłącznie papierowe
książki, nie mam konta na fejsie, twitterze i instagramie. To oczywiście nie oznacza, że w bladym świetle lampy
naftowej smaruję posty gęsim piórem, niektóre wytwory współczesnego świata są mi
bardzo bliskie i niezbędne do pracy oraz życia. Tak czy siak, w porównaniu z
moim mocno zdigitalizowanym bratem wypadam niemrawo więc mianowanie się
człowiekiem analogowym jest uzasadnione. Po wstępie przechodzę
do sedna, czyli do tradycyjnych papierowych kartek pocztowych, które zrobiłam
ręcznie i zamierzam je wysłać Pocztą Polską (naklejając na nie wcześniej wyśliniony znaczek i korzystając z metalowej skrzynki nadawczej :) Myślę, że
taka old school’owa korespondencja ucieszy odbiorcę, poza tym gwarantuję, że proces
tworzenia to ogromna frajda, żadna wirtualna pocztówka nie umywa się do hand
made’owej wiadomości. „Puste” karty pocztowe w odpowiednim formacie, z miejscem na własną twórczość,
możecie kupić w sklepie dla plastyków, cała reszta zależy już tylko od
wyobraźni i kreatywności. Moje pocztówki stanowią kontynuację serii „alter ego”. Dobra, koniec ględzenia, odkładam
kałamarz, zamawiam dyliżans i pędzę na pocztę ;)
7.5.15
piękny mężczyzna
part 1
part 2
part 3
Piękny mężczyzna pojawił się w moim życiu nagle i niespodziewanie
w marcowy wtorek, o godzinie 22 pięć. Czy jakoś tak … Nękana wyrzutami sumienia
postanowiłam w końcu znaleźć czas i nadrobić książkowo-gazetowe zaległości. Dwa
nieprzeczytane numery Zwierciadła zdążyły się już pokryć cieniutką warstewką
puchatego kurzu (w kwestii sprzątania też dostrzegam pewne braki w konsekwencji
;), niedokończony Jung wespół zespół z Osiecką już od miesięcy spoglądali na mnie znad nocnej szafki, przyprawiając mnie
tym samym o pewien rodzaj czytelniczego zażenowania.
Trzeba było coś z tym zrobić, zakończyć niezakończone, doczytać niedoczytane. Zaparzyłam
sobie bezteinową herbatę, zrobiłam bezglutenową kanapkę z bezlaktozowym serem i
zasiadłam wygodnie na sofie (tej na szczęście niczego nie brakowało). Na
pierwszy ogień poszło lutowe Zwierciadło. Było miło do strony dziewiętnastej,
potem zrobiło się jeszcze milej. Pan Stuhr zaserwował tam felieton, który poruszył
moje jakże wrażliwe na rymy oraz ironię serce… Artykuł pt. „Piękna kobieto z człowiekiem
małpą” rozbawił mnie prawie do łez. Rozbudził we mnie dziką żądzę tworzenia.
Pasję rymowania. Namiętność wymyślania głupot. Więc wymyśliłam. Kobiecą ripostę,
literacką kontrę, rymowany, osobisty wyraz solidarności z Panem Stuhrem dla
spraw trudnych i nieuniknionych ;) (polecam ten felieton). Napisałam wiersz,
wysłałam do redakcji i zapomniałam. Poszłam spać.
part 2
Soboty mają do siebie to, że zmieniają optykę. Weźmy taki
wtorek albo czwartek - w te dni walające
się po przedpokoju buty, dyndające pranie czy nieopróżniona zmywarka nie burzą wewnętrznego
spokoju. W soboty wszystko się zmienia, z oczu spada bielmo i wtedy człowiek
lata po domu ze ścierą i likwiduje własny niepokój oraz brud. Właśnie w taką
sobotę, pewnego kwietniowego przedpołudnia szorując umywalkę przypomniałam
sobie o kontrfelietonie. Świeżutki, kupiony z samego rana egzemplarz
Zwierciadła tylko na to czekał, bo kiedy kierowana przeczuciem, że znajdę w nim
coś swojego, dotknęłam wypaćkaną cifem, gumową rękawicą błyszczących kart, mój „Piękny mężczyzna z kobietą wroną” już tam
był. Czekał na mnie na stronie czternastej. Razem z wypasionym zestawem
kosmetyków. Czyż to nie piękne? W końcu pozbędę się mimicznych zmarszczek, poza
tym zawsze chciałam pisać do Zwierciadła ;)
part 3
PIĘKNY MĘŻCZYZNO Z KOBIETĄ WRONĄ
Piękny mężczyzno z bujnym zarostem,
twa fizys mnie powala.
Ująłeś mnie dziarą, pokaźnym wzrostem,
stylem pięknego drwala.
Ot, prozaiczny uczuć początek,
zrodzony w barber shopie.
Gdy cię ujrzałam, straciłam wątek,
jak ty to robisz chłopie?
Koniec nastąpił niespodziewanie,
bo z tobą stała „ona”.
Opalenizna, skąpe ubranie,
twoja „kobieta-wrona”.
Włos kruczoczarny wił się (lecz z rzadka),
do tego się mechacił,
na ustach gęsta biała pomadka,
dwa paski zamiast gaci.
Piękny mężczyzno, to nie ma sensu,
moje uczucie to bzdura.
Nie znajdziesz we mnie tyle suspensu,
jestem z gatunku „kura”.
3.5.15
1.5.15
spring
Wyszłam z siebie. Nawet nie zauważyłam, że na tak długo. Myślałam, analizowałam, patrzyłam w sufit, a jak za dużo myślę, to jest źle. Wtedy zapominam co dla mnie dobre i zamiast karmić się tym co ważne, wcinam czekoladowe batony nadziewane. Teraz wracam na ziemię, mózg chowam do kieszeni, batony wymieniam na orzechy włoskie, a z szafy wyciągam wiosenne ciuchy i zakurzoną intuicję. Wciąż działa. KLIK
Subskrybuj:
Posty (Atom)