- katar (jeszcze nigdy nie wchodziłam w nowy rok z katarem, więc zapowiada się ekscytująco :)
- mazidło i książki od Mikołaja. Wszystko tak jak chciałam, święty bezbłędnie ogarnął temat. Cieszę się jak dziecko i nie wiem czy najpierw miziać się olejkiem czy wdychać drukarski zapach Junga. "Fun home" pochłonełam w jeden wieczór :(
- niejasne, nieuzasadnione i pewnie dość ryzykowne przeczucie, że będzie dobrze. Na wielu płaszczyznach i w wielu wymiarach. Oczywiście bez ciężkiej pracy się nie obejdzie, ale jestem przygotowana.
- nowe pomysły na odzieżowe DIY. W roli głównej Mama i włóczka, w pozostałych rolach moje wizje. Zobaczymy jak bardzo abstrakcyjne ;)
- tłusty krem na zimę z filtrem. Bez niego trudno mi wyjść z domu, więc przy wychodzeniu ze starego roku tym bardziej jest niezastąpiony.
- mam jeszcze ze sobą dwie niedoczytane gazety, fajne wspomnienia, niewyniesione od wczoraj śmieci i ponad półtora roku blogowania. Nie jest źle ;)