20.8.15

03:00



Jestem. Żenująco systematyczna, kompromitująco entuzjastyczna. Nie mogę zamknąć roomservice’owej budki, nie potrafię zrezygnować z pisania, więc nici z dramatyzmu. Jest za to bardzo nastrojowo: godzina trzecia w nocy, za kilka godzin wstaję bo czeka mnie podróż, nie mogę spać, zachciało mi się pisać, tak że zapowiada się wyśmienicie. Do rzeczy: myślałam o tym, czy wypada być Katarzyną. Skoro nie wypada Piotrem Janiakiem albo Wojciechem Basiurą, to czemu miałoby wypadać Katarzyną Małgorzatą. Czy istnieje żeński odpowiednik Oliwiera albo Modesta Amaro ? Czuję w kościach, że imię determinuje los właściciela. Gdyby Richard Gere nazywał się Wiesiek, na bank nie wyrwałby Julii Roberts. Marian Bond też byłby lichym agentem. Nie mam doświadczenia w przezwiskach i pseudonimach, od lat jestem tą samą tradycyjną do bólu Kasią, z dwoma małymi wyjątkami: 1. kańka (sprawka rodzonego Ojca), 2. żydowska księżniczka (osobliwy komplement cyniczno-ironicznego kolegi z pracy, mnie się podoba:) Te jakże miłe przydomki to jednak za mało na spektakularny komercyjny sukces, zatem zadowolę się tym co mam: małym, neurotycznym, ciasnym ale własnym blogiem bez fajerwerków i pawich piór w tyłku, na którym mogę sobie pisać co chcę i kiedy chcę. Nawet jak nikt tu już nie zagląda. Dobranoc (jeśli ktoś jednak zagląda).

6 komentarzy:

  1. Nikt juz tu nie zaglada ? Hmmm...chyba poprzednie komentarze dowodza czegos innego

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem i niezmiennie doceniam ale nocą wizje mam czarne. Siłą rzeczy ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zagląda, zagląda, tylko nie zawsze ma czas się udzielać :-) Co do testu... oddać Im trzeba jednak pomysłowość... ja - przyznam - nie wiem jaki charakterny pseudonim miałabym wybrać dla siebie. Pytanie - czy nad tym się duma, czy jest to wynikiem procesu myślowego, czy istnieje naturalnie od zawsze, od dziecięcia...Proponuję, by rodzice nie nadawali imion dzieciom (często przecież nieszczęśliwym z tego powodu), by miały one prawo wybrać, np. w wieku lat 18 :-) Ot, takie luźne, abstrakcyjne spostrzeżenie. Z drugiej strony ....ale byłoby ciekawie .... :-) A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze to właściwe imię jest jak bratnia dusza, druga połówka czy jak tam zwał- jednym sie przytrafia samo, inni muszą sobie poszukać (a jeszcze inni mają to gdzieś :). Ale to tylko ot tak rzucona i nieudowodniona naukowo teoria :) Ja jestem poza tym nieobiektywna, bo w przypadku imion dość konserwatywna, lubię proste i klasyczne np A. pozdrawiam ciepło A:)

      Usuń
  4. Trututu. Od ponad roku miotam się między brakiem czasu na bloga, wyrzutami, że nic nie piszę, chceniem pisania a chęcią rzucenia tego w cholerę (skoro nie mam czasu). I zawsze nadchodzi ten moment, że mam ochotę rzucić coś światu w twarz, blogowo, prawie anonimowo, bo akurat pod ręką nie mam nikogo kto byłby sensownym odbiorcą rodzących się właśnie złotych, kurna, myśli. No i tak.

    Co do imion i pseudonimów, to pewnie, że one nas określają. Tak samo jak określa nas ubiór, rzeczy, którymi się otaczamy (lub którymi celowo się NIE otaczamy), ludzie, z którymi się przyjaźnimy. Inaczej - one nie określają nas jako takich, ale określają to, jak nas odbierają inni. I na nic poprawność polityczna, na nic teksty "nie oceniaj człowieka po szacie jego".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzucam pisanie i wracam do niego regularnie. Tak regularnie, że udaje mi się zachować ciągłość blogowania :) I chyba u mnie nie chodzi tak bardzo o brak czasu, jak o poczucie bezsensu tego całego wywnętrzania, jakieś rozdarcie pomiędzy potrzebą ekspresji, a obawą przed anonimowym czytelnikiem. No wiesz, czy złote myśli wylane w eter jak wiadro pomyj nadal pozostaną złote :) Pakiet pt. wyrzuty sumienia, mocne postanowienie poprawy i żal za grzechy też mam, to chyba typowe u każdego, kto publicznie baźgroli. Tak że eMeM współczuję i niestety podzielam.

      Usuń