Brakuje mi słów. Rzadko się zdarza, a jednak ;) Złapałam mroczny klimat, co oznacza chwilową nadwrażliwość na dźwięk i obraz i poczucie, że cokolwiek napiszę zburzy to "coś". Postaram się jednak, tym razem spróbuję coś napisać, bo zostawianie czytelnika samego sobie w tej bardzo osobistej atmosferze bez słów wyjaśnienia może spowodować pewną dezorientację. I mam wrażenie, że zazwyczaj powoduje, kilka milczących postów mam już na swoim koncie ;) A nie o to chodzi. Ja go zresztą bardzo lubię. Ten wewnętrzny zmierzch. Po zmroku wyostrzają się zmysły, więcej słyszę, więcej dostrzegam, wtedy powstają najlepsze rzeczy. Tak mam. Nie mówię o kiepskim nastroju, depresji, dole, bo to inna bajka, choć jakichś tam podobieństw można by się pewnie doszukać. Chłonę czerń i jest mi dobrze. Zostawiam Was w moim mroku z szorstkim głosem zatopionym w cudownych smyczkach. Mogę tego słuchać godzinami. I słucham. Dziękuję Ci PZU ;)
listen to me (KLIK)
O tak ! Taka mroczność wszechogarniająca też jest potrzebna. Trzeba się w nią zapaść, nasycić (byle nie za długo) i wydostać się oczyszczonym, bo po zmierzchu, ba (!) długiej nocy, nastaje rześki poranek. Wiem z doświadczenia:-) Póki co podziwiam intrygujące zdjęcia. Buziaki przesyłam, A.
OdpowiedzUsuńA ja tak sobie myślę, że nie mam ciśnienia na "byle nie za długo", jak chce, to niech sobie trwa długo, jestem otwarta na różne życiowe opcje ;) Rześkim porankiem też zresztą nie pogardzę ;) Aniu ściskam i trzymam kciuki za kalendarzową stabilizację (dobra, trochę prywaty się wdarło, ale wiesz co mam na myśli ;) Buziaki :)
Usuńzasłuchałam się.......- zakochałam się..........:) pzdr ,,Powidła,,
OdpowiedzUsuńPrawda? Ja też wpadłam. Jak śliwka w kompot (nie przymierzając ;)) buziak
OdpowiedzUsuńWeszlam na chwile w ta ,,strefe mroku''... warto sie czasem w niej zanurzyc... :) Ja ostatnio jedna noga w niej bywam..;)
OdpowiedzUsuńŚliczności song! A pomroczność dopada mnie w listopadzie, za to całodobowo...
OdpowiedzUsuńAga, Bluuu, co zrobić, mrok dopada każdego. I dobrze, dzięki temu można docenić bezchmurny dzień :) Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńu mnie też jakiś nastrój zdołowany panuje :)
OdpowiedzUsuńCzasem tak musi być, szczególnie gdy, tak jak u Ciebie, nostalgia przekłada się na piękne zdjęcia :)
UsuńMrok jest dobry , wycisza , ja lubie i dlatego robie nocki:)Dzieki temu jestem swiadkiem wielu cudnych porankow:]
OdpowiedzUsuńTrudno się o nim mówi i do niego przyznaje, łatwiej mi pisać post o różu niż wyciągać na światło dzienne osobiste mroki. No cóż, jak sama napisałaś "mrok jest dobry" i tego się trzymam :) Buziaki :)
UsuńMożna tolerować, o ile ma się świadomość tego, że mrok nie musi powodować dziur w mózgu. Może dojrzałości a może po prostu czasu potrzeba dla siebie, aby ten stan celebrować. I choć dawno mnie tam nie było, to chyba nic innego jak dźwięk lub cisza, obraz lub słowo odkrywane w tym stanie, nie odsłaniało z kolei tak fascynujących przestrzeni. :) Mam wrażenie, że trochę rozumiem. Życzę miłego skupienia i miłego powrotu w stronę światła;)
OdpowiedzUsuńJoasiu pięknie to ujęłaś. Właśnie mam poczucie, że mało się celebruje ten stan, w czasach wielkich pozorów melancholia i smutek jakoś nie wpisują się w trend. A szkoda, bo są bardzo twórcze. Mam nadzieję doczekać światła nie nabawiając się dziur w mózgu, chociaż nie wiem czy sama świadomość w moim przypadku wystarczy ;) Ściskam mocno :)
Usuń