15.9.14

twilight

Brakuje mi słów. Rzadko się zdarza, a jednak ;) Złapałam mroczny klimat, co oznacza chwilową nadwrażliwość na dźwięk i obraz i poczucie, że cokolwiek napiszę zburzy to "coś". Postaram się jednak, tym razem spróbuję coś napisać, bo zostawianie czytelnika samego sobie w tej bardzo osobistej atmosferze bez słów wyjaśnienia może spowodować pewną dezorientację. I mam wrażenie, że zazwyczaj powoduje, kilka milczących postów mam już na swoim koncie ;) A nie o to chodzi. Ja go zresztą bardzo lubię. Ten wewnętrzny zmierzch. Po zmroku wyostrzają  się zmysły, więcej słyszę, więcej dostrzegam, wtedy powstają najlepsze rzeczy. Tak mam. Nie mówię o kiepskim nastroju, depresji, dole, bo to inna bajka, choć jakichś tam podobieństw można by się pewnie doszukać. Chłonę czerń i jest mi dobrze. Zostawiam Was w moim mroku z szorstkim głosem zatopionym w cudownych smyczkach. Mogę tego słuchać godzinami. I słucham. Dziękuję Ci PZU ;)

listen to me (KLIK)


13 komentarzy:

  1. O tak ! Taka mroczność wszechogarniająca też jest potrzebna. Trzeba się w nią zapaść, nasycić (byle nie za długo) i wydostać się oczyszczonym, bo po zmierzchu, ba (!) długiej nocy, nastaje rześki poranek. Wiem z doświadczenia:-) Póki co podziwiam intrygujące zdjęcia. Buziaki przesyłam, A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja tak sobie myślę, że nie mam ciśnienia na "byle nie za długo", jak chce, to niech sobie trwa długo, jestem otwarta na różne życiowe opcje ;) Rześkim porankiem też zresztą nie pogardzę ;) Aniu ściskam i trzymam kciuki za kalendarzową stabilizację (dobra, trochę prywaty się wdarło, ale wiesz co mam na myśli ;) Buziaki :)

      Usuń
  2. zasłuchałam się.......- zakochałam się..........:) pzdr ,,Powidła,,

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawda? Ja też wpadłam. Jak śliwka w kompot (nie przymierzając ;)) buziak

    OdpowiedzUsuń
  4. Weszlam na chwile w ta ,,strefe mroku''... warto sie czasem w niej zanurzyc... :) Ja ostatnio jedna noga w niej bywam..;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczności song! A pomroczność dopada mnie w listopadzie, za to całodobowo...

    OdpowiedzUsuń
  6. Aga, Bluuu, co zrobić, mrok dopada każdego. I dobrze, dzięki temu można docenić bezchmurny dzień :) Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  7. u mnie też jakiś nastrój zdołowany panuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem tak musi być, szczególnie gdy, tak jak u Ciebie, nostalgia przekłada się na piękne zdjęcia :)

      Usuń
  8. Mrok jest dobry , wycisza , ja lubie i dlatego robie nocki:)Dzieki temu jestem swiadkiem wielu cudnych porankow:]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno się o nim mówi i do niego przyznaje, łatwiej mi pisać post o różu niż wyciągać na światło dzienne osobiste mroki. No cóż, jak sama napisałaś "mrok jest dobry" i tego się trzymam :) Buziaki :)

      Usuń
  9. Można tolerować, o ile ma się świadomość tego, że mrok nie musi powodować dziur w mózgu. Może dojrzałości a może po prostu czasu potrzeba dla siebie, aby ten stan celebrować. I choć dawno mnie tam nie było, to chyba nic innego jak dźwięk lub cisza, obraz lub słowo odkrywane w tym stanie, nie odsłaniało z kolei tak fascynujących przestrzeni. :) Mam wrażenie, że trochę rozumiem. Życzę miłego skupienia i miłego powrotu w stronę światła;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu pięknie to ujęłaś. Właśnie mam poczucie, że mało się celebruje ten stan, w czasach wielkich pozorów melancholia i smutek jakoś nie wpisują się w trend. A szkoda, bo są bardzo twórcze. Mam nadzieję doczekać światła nie nabawiając się dziur w mózgu, chociaż nie wiem czy sama świadomość w moim przypadku wystarczy ;) Ściskam mocno :)

      Usuń