Zrobiłam rachunek sumienia. W walucie. Wyszło sporo, pewnie dlatego że w tym miesiącu postanowiłam zainwestować w siebie. "Inwestycja w siebie" należy do moich ulubionych pojęć zaraz po "kobiecie aktywnej", bo w obu przypadkach nigdy do końca nie wiadomo o co tak naprawdę chodzi. Moje dotychczasowe inwestycje w siebie można podzielić na długoterminowe, do nich zaliczam m.in. świadome jedzenie czyli niewrzucanie w siebie świństw, chemii i leków (czyli chemii) oraz krótkoterminowe, jak np. spacer, gazeta, albo
KLIK na cały regulator, czy rozjaśnianie końcówek. Korzyści z tych pierwszych są oczywiście znacznie bardziej odczuwalne i wartościowe, ale tym drugim też nie mam specjalnie nic do zarzucenia. Inwestycja, której dopuściłam się w tym miesiącu to taki długoterminowy fundusz emocjonalny, z którego wybiorę w każdej chwili, jak mi zabraknie na koncie bardzo osobistym. Mówię o warsztatach psychologicznych, akademii coachingu, nazwijcie to jak chcecie. Dwa dni psychicznej i fizycznej harówki, 15 osób i 14 godzin zmagań z własnym ciałem i umysłem w niewielkiej sali . Bilans? Litry potu, dużo emocji i trochę łez. I nowe nieoprocentowane konto z dużym zapasem wiary we własne możliwości :) O fajnej znajomości i zgubionych skarpetkach nie wspomnę ;).
Poniżej mały bezpłatny leasing spożywczy, korzystajcie, bo jest smacznie. Pastę z czerwonej soczewicy wymyśliłam jakieś pół roku temu i robię ją średnio raz w tygodniu. Przynajmniej przez trzy dni nie muszę się głowić z czym zjeść kanapki :)
Ps. I jeszcze dwa małe ogłoszenia lokalne. 1) Zamiast czerwonej soczewicy można użyć zwykłej (pasta będzie wtedy brunatnozielonkawa), a oliwę z oliwek zastąpić innym olejem nadającym się do spożycia na zimno, zamiast pieprzu można wsypać cayenne. 2) Komentarze do poprzedniego postu czytałam z nieustającym uśmiechem, 100% high quality. Dziękuję :)
Super przepis, muszę wypróbować, wygląda bardzo apetycznie!
OdpowiedzUsuńSmakuje też dobrze, oczywiście ilośc czosnku i przypraw można sobie dozować wg własnych upodobań. To fajne rozwiązanie dla laktozowych uczuleniowców ale nie tylko, soczewica to po prostu świetne źródło białka (uff ale zrobiłam reklamę ;) Tak czy siak jest pysznie :) Buziak Marysiu :)
UsuńTaka inwestycja, to bardzo dobra inwestycja... Sama bym tez sie zapisala na takie warsztaty:)
OdpowiedzUsuńKurcze a ta pasta interesujaco wyglada, chyba zrobie, choc z soczewica malo mialam do tej pory do czynienia;)
Buziaki!
Soczewica ma specyficzny smak ale warto spróbować, choćby po to żeby wiedzieć ze się jej nie lubi ;) Ja bardzo lubię, a świąteczny pasztet z soczewicy ze śliwkami jest boski :)
Usuńaż mi się przypomniało, że dawno dawno nie inwestowałam w siebie:( a tak mi się marzy nowa torebka - po prostu babska rzecz!
OdpowiedzUsuńZ niewiadomych i bliżej nieokreślonych mi przyczyn jeszcze nigdy nie próbowałam soczewicy wiedząc ,,z góry,, że nie będzie mi smakowała . Chyba pora się przemóc??pzdr Kamila
Babska rzecz nie jest zła, w każdym razie na pewno poprawia humor :) Trzymam kciuki za soczewicową odwagę, ciekawe czy zasmakuje :)
Usuńczy smak soczewicy można do czegoś porównać? co przypomina w smaku według Ciebie?
OdpowiedzUsuńFasolowo-pieprzowy Coś w ten deseń
Usuńzjada mi komentarze, ale może do dwóch razy sztuka;) przepis i WYGLĄD genialne! spadam po ingrediencje:)
OdpowiedzUsuńNo czasem zjada blogger skubany jeden :) Życzę smacznego !
Usuńdzięki!
UsuńPS. jakim aparatem powstają tak fantastyczne zdjecia? [wiem, wiem, geniusz stworzy dzieło nawet starą nokią, ale potrzebuję natchnienia:)]
Zwykłą cyfrówką, choć nie ukrywam, że marzy mi się pełna możliwości lustrzanka :) Korzystam też z narzędzi do obróbki zdjęć.
Usuńoooo jak czosnek to muszę przetestować, koniecznie! No i suszone pomidory. Ale i tak zwiększyłabym ilość czosnku, niezawodnie hehe
OdpowiedzUsuńA inwestycje z definicji są dobre. Szczególnie te we własną personę. Co mi z kolei przypomina, że pora najwyższa otworzyć jakaś osobistą lokatę - może by tak kurs fotografii...
ściskam wtorkowo :-)
Przepis jest elastyczny także w kwestii czosnku, ja daję mały ząbek bo sama soczewica jest w smaku bardzo delikatna i więcej czosnku mogłoby zdominować smak pasty ale jak kto lubi ;) kurs fotografii fajny pomysł :) buziak
UsuńBlogspot długo się namyślał, zanim mój komentarz ujrzał światło dzienne... O 3:36 byłam w objęciach Morfeusza:)
OdpowiedzUsuńaaaa, bo komentarze są moderowane! :))))
OdpowiedzUsuńKiedyś zrobiłam wiadro pasty z soczewicy (wiaderko po jakimś twarogu)z innego przepisu. Wyrzuciłam resztę rzeczy z lodówki i oznajmiłam : "Od dzisiaj jemy to, bo zdrowe". Po tygodniu miałam ciągle niemal całe wiadro w lodówce. Szkoda mi było wyrzucić te pastę, więc zamroziłam. Właśnie ją wyjęłam z zamrażarki i wyrzuciłam. Robię drugie podejście. Może sekret w przyprawach. Acha, ale na wszelki wypadek wiadra już nie zrobię, a jedynie małą miseczkę. Zobaczymy.
OdpowiedzUsuńCzasem coś po prostu smakowo nie siada i już, nawet jak jest najzdrowsze na świecie. Ja lubię tą pastę, szczególnie na kanapce ze świeżym pomidorem, ale zdaję sobie sprawę, że smak jest specyficzny i nie każdemu będzie odpowiadał. Swoją drogą dziś znowu ją robiłam i tak na gorąco dodam jeszcze, że dla lepszej konsystencji można dodać więcej oliwy, nawet dużo więcej (to wyjdzie w praniu, tzn. podczas miksowania:). No i najlepiej jak się trochę "przeżre" w lodówce, na drugi dzień jest najlepsza. Życzę smacznego, a jeśli nie to też wielkiej straty nie będzie, przepis jest właśnie na taką średnią miseczkę :)
UsuńI jak te warsztaty?
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam krew, pot i łzy ;) Trudno sie tak wywnętrzać przed obcymi ludźmi ale było warto, to ciekawe i budujące doświadczenie :)
Usuń"duży zapas wiary we własne możliwości" okupiony został zgubionymi skarpetkami, ale zapewne - mimo poniesionych strat- było warto:-) Hmm, pasta z soczewicy - też muszę spróbować ! A.
OdpowiedzUsuńByło warto :) Pastę polecam z całego serca :)
Usuń