21.4.14

TO BE OR NOT TO BE

Po dwóch dniach spędzonych na podawaniu do stołu i trawieniu, nadeszło nowe. Albo odeszło stare, trudno stwierdzić jednoznacznie. Wraz z pierwszą partyjką pokera i ostatnim kawałkiem pasztetu skończyły się bowiem święta, a także przekonanie, że pisanie bloga ma sens. Zaczynam się wahać. Nie wiem czy dotychczasowa emocjonalna konstrukcja, którą od roku wznoszę po omacku i na czuja, nie prowadzi przypadkiem donikąd. Nie wiem czy dobrze się sklasyfikowałam i czy dobrze zrobiła mi ta kategoryzacja. Nie chodzi o tożsamość ze sferą wnętrzarską (koło blogów wnętrzarskich nawet nie leżę i to już od dawna :), mam na myśli raczej pewną bezpieczną formalność i asekurację wynikającą z obaw przed niezrozumieniem (tak, przyznaję się do tego i byłabym hipokrytką twierdząc, że mam to gdzieś i że piszę wyłącznie dla siebie :). Z drugiej strony zastanawiam się na ile ten wg mnie ostrożny przekaz rzeczywiście trafia do odbiorcy, a na ile zainteresowanie tym, co tu się dzieje jest wynikiem wzajemnej blogowej etykiety, której istnienia nie da się nie zauważyć i której sama przestrzegam :) Myślałam  o tym, czy nie zacząć od początku. Anonimowo, tym razem bez trąbienia o tym znajomym i rodzinie, na maksa, bez konwenansów i z grubej rury czyli prosto z serca (i rozumu):) Takie roomservice'owe alter ego, blogowy mr. Hyde :) Wkurzy mnie klient, co to równoważnikami zdań się w komunikacji mailowej posługuje i chamstwo w biznesie uskutecznia  - pach o tym na bloga, kupię sukienkę nieokazyjnie i nietanio, do tego perwersyjnie prześwitującą  - pach o tym na bloga. Bez asekuracji, bez obawy przed pisaniem o pierdołach, bez szufladkowania, bez blogowej etykiety i bez miłych komentarzy, bo z tym też muszę się liczyć. Nie wiem co z tym tematem zrobić, nie wiem czym wypełnić tą być może chwilową ale jednak  pustkę, nie wiem jak być blogowo sobą i na ile być blogowo sobą, jak nie stracić tych fajnych wirtualnych relacji, które już wywiązały się dzięki roomservice'owi. That is the question ...



12 komentarzy:

  1. Uuu...czas się znowu uaktywnić! Zaglądam tu od dłuższego czasu, co więcej - z niefałszywym zainteresowaniem! Najczęściej-tak już na spokojnie-dzieje się to przed snem. Brak (zwyczajnie) sił nie pozwala mi ostatnio wrzucić komentarza, a na drugi dzień z kolei brak czasu...Myślę, że nie jestem odosobniona. Smutno byłoby, gdyby Roomservice zniknął-autentycznie brakowałoby mi tego "mojego wieczornego rytuału"... tych ciekawych myśli Autorki, spostrzeżeń, czasem "po prostu" podzieleniem się ładnym kadrem! Moja rada? Odrzucić presję! Wszystko ewoluuje! Szufladki można zmieniać. Co więcej trzeba! Pani Kasiu - Kasiu - proszę pisać, gdy ochota, potrzeba, to po pierwsze. A po drugie - nie ograniczać się tematyką...bo i po co ?... :-) pozdrawiam - AnoNImowA :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeźwe słowa, dziękuję :) Czas opuścić starą szufladkę, nie wiem jeszcze jak, ale ufam, że to przyjedzie samo i w odpowiednim momencie, a wtedy skończą się cierpienia blogowego Wertera ;) Pozdrawiam Cię Aniu :)

      Usuń
  2. oho czyżby jednak o jeden kawałek pasztetu za dużo?;-) Karciana partyjka nie wyszła?:-) Bo widzę tu jakieś niepokojące zjawisko... Rzekłabym, że bardzo nawet. Ja tu zasiadam sobie z dodatkową poświąteczną oponką do roomservice'owego zakamarka coby uraczyć siebie jakimś nietuzinkowym postem, jakimś ciekawym kadrem i co ja widzę?? No klops jakiś. Kasiu kochana (wybacz, że tak nieasekuracyjnie bezpośrednio skrobnę;-) ) pisz, PISZ o wszystkim. O bałwanach spotkanych w środku lata. O prześwitujących galotach ;-) W ten swój charakterystyczny roomservice'owy sposób ;-) A jeśli nawet zmienisz adres (co liczę, że się jednak nie stanie), to pamiętaj, proszę, o mnie - zaproś w nowe progi ;-) ( choćby tylko przez wzgląd na słabość do chwostów i dyndaczy wszelakich oraz wnętrz kamienicznych ;-) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu, dziękuję za te słowa. Wiem, wiem zwykłe "dziękuję" brzmi drętwo, ale co mogę jeszcze ... Nie chcę kokietować, że się nie spodziewałam. Pisząc wprost o swoich wątpliwościach spodziewałam się takich reakcji i pewnie trochę ich potrzebowałam. Kilka budujących słów przywracających do pionu dobrze robi na wątpliwości, nawet jak się nie ma słabości do chwostów i kamienic, a co dopiero jak się ma ;) Uściski.

      Usuń
  3. Nieee... To jest piękny kontakt z Tobą. Ciekawe komentarze, spostrzeżenia, odczucia, cudowne zdjęcia.To wszystko jest coraz lepsze. Myślę, że to presja chwili zmieniła Twój nastrój. Odrzuć złe myśli i twórz nadal! To jest piękne i bardzo niektórym potrzebne! Uwielbiam śledzić twoją lekkość słowa, jakim się posługujesz pisząc o przyrodzie, przedmiotach czy też przemyśleniach. Twoje spojrzenie na to, co nas otacza jest niezwykłe, wysublimowane, delikatne i niekonwencjonalne! Pisz dziewczyno, pisz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Drogi Anonimku, kilmkolwiek jesteś :) Całą resztę przemyślę, obiecuję.

      Usuń
  4. Czulam to pod skora, no czulam... Nawet przy ktoryms poprzednim poscie wiedzialam, ze szykuja sie zmiany. Powiem tak, u mnie niestety tez wiedza, moze nie wszyscy znajomi, bo to jeszcze jakos ochronilam ale z rodziny tez pare osob. To trudne tak balansowac, bo czasem chcialoby sie wywalic kawe na lawe, a tu rownowazyc trzeba... Tak czy inaczej jestem w tej konwencji i pewnie jeszcze w niej pozostawie, bo blog ku wnetrzom sie ma glownie :) ale Ty kochana pisz, pisz, pisz w jakiej by to nie mialo byc formie, pisz i lekkoscia piora w mnie tu przywoluj... Zawsze chetnie na wirualna kawke do Ciebie zagladam, no nie rob nam tego;) a gdybys jednak zmienila konwencje na anonimowa, to bardzo licze na zaproszenie...;) Wirtualnie przytulam ale takze daje kopniaka w 4 litery i czekam na nowy post :)***

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedz przyjdzie wkrotce lub pozniej , cos sie wydarzy i mysl podsunie. Ja dawno temu skonczylam z blogerska etykieta - nie mam czasu na odwiedzanie I pisanie tylko , aby byc mila . Pisze I zagladam tylko tam , gdzie mi serce bije szybciej:) Prosze tylko zostaw jakis minimalny szlaczek jesli nowe miejsce utworzysz , okruszek , cokolwiek !;)

    OdpowiedzUsuń
  6. noooooooooo tego to mi nie rób dziewczyno!!!! To ja w końcu znalazłam jakiś inteligentno-normalny blog a Ty chcesz zwijać interes!!!
    Do you have permission???:)

    OdpowiedzUsuń
  7. nooooooooo i jeszcze jedno:). może nie masz tłumu czytelników tak jak np. blogi gdzie jest pod jednym postem 200 komentarzy ale właśnie chwała Ci za to!!! Ciebie przynajmniej ludzie czytają bo jest co czytać i nad czym się zadumać, przemyśleć a tam sama sieczka skopiowana jeden od drugiego. Powiem Ci, że przeraża mnie ten ogrom ,,bylejactwa blogowego,,, niedługo to juz bedzie mozna powiedzieć,że otwierasz lodówkę a tam ludź prowadzący bloga!! Spójrz na komentarze pod twoimi postami. każdy coś wnosi, jest przemyślany i świadczy ,że ktoś przeczytał rzeczywiście co naskrobałaś a nie obejrzał obrazki i udaje, że jesteś najwspanialszym zjawiskiem w całej w całym internecie. kończe bo mnie nerwica złapała:) pzdr Kamila z Mazur

    OdpowiedzUsuń
  8. Aga, Oladios, Kamila, dziękuję. Nie wiem co dalej, ale w kwestii bloga jednego jestem pewna - ma fajnych i szczerych Czytelników. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze, ze przeczytalam ten post po tym nastepnym, bo juz znam rozstrzygniecie:) i dzieki bogu bo bym chyba zawalu dostala. Tak malo jest blogow, ktore mozna przeczytac podkreslam przeczytac , ze strata Twojego bylaby ogromna strata. I olac konwenanse. Ja staram sie miec je w nosie (na ile etykieta;) pozwala). Nie sprawdzam statystyk, nie wiem ilu mam czytelnikow. Wiem za to ile mam nowych fajnych, mimo ze wirtualnych znajomych i jak mnie moj blog dyscyplinuje intelektualnie i tworczo. Z wyjatkiem kilku znajomych -dwoch moze trzech nikt nie wie, ze go mam. Bo mam go dla siebie. Czego i Tobie zycze.

    OdpowiedzUsuń