To znaczy Wy idziecie (jeśli chcecie:), ja nie. Wyprzedaże mnie przerażają i strasznie nad tym boleję. Chciałabym posiadać ten niezwykły instynkt odzieżowego łowcy, który pozwala z metrowej sterty ciuchów wyciągnąć jakiś super okaz. Tak, marzy mi się taka sytuacja, w której wchodzę do sklepu, omiatam wzrokiem rzędy uginających się wieszaków, ściśniętych jeden obok drugiego i wyciągam ubranie moich marzeń, przecenione o połowę. Góry skotłowanych ubrań powodują, że nie ogarniam sytuacji. Gdyby te wszystkie ciuszki uprasować i powiesić ładnie na wieszaczkach w jakichś rozsądnych odstępach, od razu stanęłabym na wysokości zadania, a tak - klops, zonk, kompletna porażka. Im dalej w las, czyli im dłużej trwają wyprzedaże tym jest gorzej. W okolicach stycznia, gdy nikt już nie panuje nad wielkością i zawartością ubraniowych kopców, a buty, swetry i stroje kąpielowe mieszają się ze sobą na półkach w różnych konfiguracjach odczuwam prawdziwą frustrację. Nie odróżniam kolorów ani kształtów, nie potrafię wyciągać pojedynczego egzemplarza tak, by nie zburzyć całej tej imponującej ubraniowej konstrukcji. W tym roku zaliczyłam już wyprzedażowy wypad na zakupy. Swoje kroki skierowałam do Zary (zawsze kieruję tam swoje kroki :) kupiłam sweter i musiałam już opuścić plac boju, bo mimo że kopców jeszcze nie odnotowałam, to już robiło się jakoś duszno. Chciałabym jeszcze wybrać się po buty, ale nie wiem czy zamiast tego nie skorzystam z zakupów w Internecie. Poniżej kilka ciuchów i dodatków, które wpadły mi w oko i może nawet któryś kupię, pod warunkiem, że będą grzecznie wisiały na wieszaczkach. W rozsądnych odstępach oczywiście ;))
28.12.13
26.12.13
ALFRED HITCHCOCK PRZEDSTAWIA ...
Święta bez odrobiny suspensu to nie święta. Ta szokująca konkluzja nasunęła mi się niespodziewanie właśnie dziś, gdy po powrocie z długiego spaceru usiadłam i zjadłam ostatnie kruche ciasteczko własnej produkcji.
PSYCHOZA. Pierwsze objawy pojawiają się jakiś miesiąc przed Bożym Narodzeniem, choć u niektórych mogą już wcześniej. Jako organizator świątecznego rodzinnego spotkania, a tym samym osoba odpowiedzialna za zakwaterowanie, częściowy catering oraz atrakcje towarzyszące, należałam do grupy szczególnie narażonej na obsesję planowania, gorączkę zakupów i manię kuchennych przygotowań. Nie byłam jedyna, o nie! Widziałam tych, co z obłędem w oczach masowo grasowali w galeriach handlowych oraz tych, co tak jak ja piekli te swoje przerażająco pyszne ciasteczka, lukrowane babeczki i czekoladowe serniki.
SZAŁ. Stan charakterystyczny dla dwóch ostatnich dni przed Wigilią. Teraz, wiem, dlaczego każdy życzy sobie wtedy "Spokojnych świąt".
INTRYGA RODZINNA. Proszę zauważyć, że filmy "Psychoza", "Szał" i "Intryga rodzinna" zostały nakręcone w takiej właśnie kolejności i podejrzewam, że nie przez przypadek ... Intryga rodzinna rozgrywa się zazwyczaj przy wigilijnym stole, a że podsyca ją jeszcze niewygasły przedświąteczny szał, to może obfitować w szereg dramatycznych zwrotów akcji. W naszym przypadku zwrot akcji nastąpił jeszcze przed Wigilią i wyniósł 180 stopni, w wyniku czego musieliśmy na ostatnią chwilę pakować do walizki całe świąteczne menu i przenosić się ekspresowo jakieś 150 km dalej. Pierwsza gwiazdka zastała nas na autostradzie A4.
PTAKI. Od ptaków powinnam zacząć, bo to one zainspirowały mnie do napisania tego posta. Akcja dzieje się podczas dzisiejszego spaceru, w rolach głównych występują: J oraz ptaki dwóch gatunków. Ja po drugiej stronie obiektywu bawię się w Hitchcocka :)
PSYCHOZA. Pierwsze objawy pojawiają się jakiś miesiąc przed Bożym Narodzeniem, choć u niektórych mogą już wcześniej. Jako organizator świątecznego rodzinnego spotkania, a tym samym osoba odpowiedzialna za zakwaterowanie, częściowy catering oraz atrakcje towarzyszące, należałam do grupy szczególnie narażonej na obsesję planowania, gorączkę zakupów i manię kuchennych przygotowań. Nie byłam jedyna, o nie! Widziałam tych, co z obłędem w oczach masowo grasowali w galeriach handlowych oraz tych, co tak jak ja piekli te swoje przerażająco pyszne ciasteczka, lukrowane babeczki i czekoladowe serniki.
SZAŁ. Stan charakterystyczny dla dwóch ostatnich dni przed Wigilią. Teraz, wiem, dlaczego każdy życzy sobie wtedy "Spokojnych świąt".
INTRYGA RODZINNA. Proszę zauważyć, że filmy "Psychoza", "Szał" i "Intryga rodzinna" zostały nakręcone w takiej właśnie kolejności i podejrzewam, że nie przez przypadek ... Intryga rodzinna rozgrywa się zazwyczaj przy wigilijnym stole, a że podsyca ją jeszcze niewygasły przedświąteczny szał, to może obfitować w szereg dramatycznych zwrotów akcji. W naszym przypadku zwrot akcji nastąpił jeszcze przed Wigilią i wyniósł 180 stopni, w wyniku czego musieliśmy na ostatnią chwilę pakować do walizki całe świąteczne menu i przenosić się ekspresowo jakieś 150 km dalej. Pierwsza gwiazdka zastała nas na autostradzie A4.
PTAKI. Od ptaków powinnam zacząć, bo to one zainspirowały mnie do napisania tego posta. Akcja dzieje się podczas dzisiejszego spaceru, w rolach głównych występują: J oraz ptaki dwóch gatunków. Ja po drugiej stronie obiektywu bawię się w Hitchcocka :)
20.12.13
VERY MERRY CHRISTMAS
To już ostatni post przed świętami, a więc czas na prezent :) Pod roomservice'ową choinką położyłam mini poradnik, który napisałam dla tych, co chcieliby poznać Świętego Mikołaja nieco bliżej. Czas zerwać ze stereotypem poczciwego staruszka w czerwonym kubraku i obnażyć prawdziwą naturę jegomościa :) Życzę wszystkim fajnych, ciepłych świąt z pachnącą choinką i dużą porcją karpia na talerzu. Oczywiście bez ości :)
17.12.13
TORBA&CO
W tym roku jakoś tak się złożyło, że wszystkie prezenty, jakie będziemy dawać naszym bliskim są niewielkich gabarytów. Zastanawiałam się jak je spakować, żeby dobrze prezentowały się pod choinką. Chyba najgorszy widok jaki można sobie wyobrazić, to rozłożyste drzewko, pod którym leżą smutne paczuszki wielkości paczki papierosów. Dodatkowym problemem był kształt upominków - w większości nieregularny, więc zapakowanie ich w papier byłoby trudnym zadaniem. Wpadłam na pomysł, żeby użyć czarnych i białych torebek, takich zwykłych, prezentowych. Musiałam się trochę nachodzić po sklepach, ale na szczęście udało mi się kupić gładkie, bez nadruków :) Oryginalne sznureczki obcięłam, a zamiast nich użyłam wełnianego, włochatego sznurka. Mam nadzieję, że obdarowanym się spodobają :)
15.12.13
CHOINKOWY LUZ
Mam choinkowy luz. Luz wynika z faktu, że wszystkie ozdoby skompletowałam już w roku ubiegłym. Działania rozpoczęłam na początku listopada, proces był żmudny i upierdliwy i chociaż dzień przed świętami stojak odmówił współpracy, choinka padła na ziemię jak długa, a połowa bombek poszła nie powiem gdzie, jakoś na ostatnią chwilę udało się stworzyć zestaw, który powinien przetrwać kilka świątecznych sezonów. Biel czerń i złoto to moje kolory, więc nie obawiam się, że za rok zapragnę czerwonych czy niebieskich dekoracji. Na mojej choince w rolach głównych występują:
1. Czarne i białe duże bombki oraz białe kwiaty z tkaniny - krakowska giełda kwiatowa.
2. Złote patynowane bombki - Almi Decor
3. Złote ażurowe serca - Home&You.
1. Czarne i białe duże bombki oraz białe kwiaty z tkaniny - krakowska giełda kwiatowa.
2. Złote patynowane bombki - Almi Decor
3. Złote ażurowe serca - Home&You.
13.12.13
DIRTY PLEASURE
Wieczór. J poszedł na trening wyrabiać normę za nas dwoje, ja ćwiczę wzrok przed TV. Mam trochę czasu dla siebie, więc uwalam się na kanapie, wydobywam spod równo poukładanych poduch pilota i robię szybki przegląd sytuacji. Zaraz wstanę i zrobię coś pożytecznego. Zaraz. Na dwójce leci "M jak miłość". Ale obciachowy serial - myślę sobie. Kiepska gra aktorska, drętwe dialogi, kto to w ogóle ogląda. Ktoś musi, skoro puszczają to od tylu lat. Napisy końcowe przerywają moje dywagacje, uff nareszcie koniec. Jadę dalej - na TVN Style powtórka "Kuchennych rewolucji". Krew, sos i łzy leją się na wykrochmalony fartuch Pani Magdy Gessler, publiczny lincz gastronomiczny, można by rzec. Pani Magda wraca do domu, ja wrzucam jeszcze na chwilę MTV. "Ekipa z Warszawy". Czuję się wstrząśnięta i zmieszana. Jak to?! Dlaczego?! Ale..... Wow!!! Dostaję w twarz soczystym dialogiem i zanim zdążę ochłonąć słyszę odgłos klucza w zamku, wrócił J. Co oglądasz? - pyta. A nic, tak sobie skaczę po kanałach - odpowiadam. Przez te dwie godziny nie zrobiłam nic pożytecznego. Straciłam czas na odmóżdżające programy. Ale nie jest źle, wiem już przynajmniej kto je ogląda ;)
11.12.13
DIY - KIESZEŃ NA KAŻDĄ KIESZEŃ
Drżyjcie T-shirty, nadchodzi DIY. Doznałam filcowego olśnienia i postanowiłam ozdobić kolejny T-shirt, a przy okazji pozbyć się starej nieużywanej podkładki pod talerz. Potrzebowałam: koszulki, filcowej podkładki, nożyczek, linijki, długopisu oraz kleju do tkanin. Na podkładce zaznaczyłam długopisem odpowiedni kształt, wycięłam go przy pomocy nożyczek (ale można też użyć nożyka), posmarowałam klejem i przykleiłam do tkaniny. Na białym T-shircie fajnie wyglądałby też czarny albo kolorowy filc (jak ktoś lubi kolory albo ma w domu walające się kolorowe podkładki ;).
7.12.13
ŚWIĄTECZNA DEKORACJA
Muzyka to bardzo ważna świąteczna dekoracja mojego mieszkania (i jedna z nielicznych :). Lubię sączyć sobie ulubione dźwięki, kiedy za oknem pada śnieg, a w całym domu pachnie cynamonowym ciastem. Mam kilka płyt, które są szczególne, bo jakby stworzone na tą porę. Chyba nadszedł już czas, żeby ujrzały światło dzienne, bo po nowym roku pewnie znów trafią na dno pudełka.
1. CLASSIC & THE CITY
Kiedy się zamknie oczy słuchając tej płyty następuje coś w rodzaju teleportacji i człowiek tak jak stał (czyli przeważnie w kapciach i jakimś dresisku) przenosi się na Manhattan, do Central Parku. Wszystko pokrywa biały puch, ławki i drzewa iskrzą się w słońcu, jest tak pięknie, że aż zapiera dech. To wyjątkowa płyta z muzyką klasyczną kupiona przez mojego J., który dałby się pokroić za takie nowojorskie zimowe klimaty na żywo. Dzięki Classic&The City kroić się nie musi, a my mamy swoją małą zimę na Manhattanie ;) Mała próbka: KLIK
2.THE REAL ... LOUIS ARMSTRONG
Rubaszny, ciepły głos Louisa Armstronga jest jak dobre wino sączone późnym wieczorem, w blasku świec. I tak właśnie najlepiej mi się tej płyty słucha, późnym wieczorem i przy świecach. Cały ten leniwy, nieco zakurzony klimacik sprawia, że jest mi po prostu dobrze. Dobrze i świątecznie :) Mała próbka: KLIK
3. MS MR
Cała płyta "Secondhand Rapture" jest dla mnie jak święto, dlatego nie przeszkadza mi, że klimat tego albumu daleki jest od Bożego Narodzenia. Ostatnio lubię jej słuchać jak jestem w domu sama i robię porządki, ale powiedzenie, że to muzyka do sprzątania byłoby profanacją sztuki, strasznym świętokradztwem i okrutną obelgą ;) Ona jest boska.
Duża próbka: KLIK
1. CLASSIC & THE CITY
Kiedy się zamknie oczy słuchając tej płyty następuje coś w rodzaju teleportacji i człowiek tak jak stał (czyli przeważnie w kapciach i jakimś dresisku) przenosi się na Manhattan, do Central Parku. Wszystko pokrywa biały puch, ławki i drzewa iskrzą się w słońcu, jest tak pięknie, że aż zapiera dech. To wyjątkowa płyta z muzyką klasyczną kupiona przez mojego J., który dałby się pokroić za takie nowojorskie zimowe klimaty na żywo. Dzięki Classic&The City kroić się nie musi, a my mamy swoją małą zimę na Manhattanie ;) Mała próbka: KLIK
2.THE REAL ... LOUIS ARMSTRONG
Rubaszny, ciepły głos Louisa Armstronga jest jak dobre wino sączone późnym wieczorem, w blasku świec. I tak właśnie najlepiej mi się tej płyty słucha, późnym wieczorem i przy świecach. Cały ten leniwy, nieco zakurzony klimacik sprawia, że jest mi po prostu dobrze. Dobrze i świątecznie :) Mała próbka: KLIK
3. MS MR
Cała płyta "Secondhand Rapture" jest dla mnie jak święto, dlatego nie przeszkadza mi, że klimat tego albumu daleki jest od Bożego Narodzenia. Ostatnio lubię jej słuchać jak jestem w domu sama i robię porządki, ale powiedzenie, że to muzyka do sprzątania byłoby profanacją sztuki, strasznym świętokradztwem i okrutną obelgą ;) Ona jest boska.
Duża próbka: KLIK
6.12.13
SŁOWO NA NIEDZIELĘ
Sentencja na weekend albo na całe życie. Strefa komfortu dla każdego znaczy co innego, ale zawsze bardzo trudno się odważyć i przekroczyć granicę własnego lęku. Wklejam cytat tutaj, żeby mieć go na oku. Tak na wszelki wypadek.
4.12.13
DIY "SZTUKA" UDOMOWIONA
Pisałam niedawno o moim wymarzonym wnętrzu TUTAJ Jednym ze składowych był stylowy bohomaz. Ponieważ sztuka już z nazwy brzmi kosztownie, to szanse na posiadanie jakiegoś fajnego płótna są ogólnie rzecz biorąc marne. Reprodukcja też nie wydaje mi się dobrym rozwiązaniem, nie chcę udawać, że stać mnie na coś, jak mnie nie stać. Wyjściem z tej nieprzyjemnej sytuacji stało się sporych rozmiarów płótno, pędzel malarski nabyty w Castoramie, czarna akrylowa farba oraz nieustająca chęć tworzenia :)
1.12.13
NOWA LAMPA
Ilość lamp, które przewinęły się przez moje wnętrza od momentu zamieszkania (czyli jakieś dwa lata z kawałkiem) jest imponująco wysoka.Co by nie mówić, mam chyba jakąś oświetleniową dysfunkcję, chociaż przyznam, że żyje mi się z nią całkiem przyjemnie :) Lubię zmiany i jeśli udaje mi się je przeprowadzić nie rujnując przy tym domowego budżetu - czynię to z największą przyjemnością. Dziś pokazuję nową lampę, która od kilku dni wisi w pokoju dziennym. Postawiłam na prostą formę i moją ukochaną biel i czuję, że osiągnęłam stan wnętrzarskiego spokoju. Teraz mogę skupiać się na przygotowaniach do świąt :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)