28.12.13

IDZIEMY NA ZAKUPY

To znaczy Wy idziecie (jeśli chcecie:), ja nie. Wyprzedaże mnie przerażają i strasznie nad tym boleję. Chciałabym posiadać ten niezwykły instynkt odzieżowego łowcy, który pozwala z metrowej sterty ciuchów wyciągnąć jakiś super okaz. Tak, marzy mi się taka sytuacja, w której wchodzę do sklepu, omiatam wzrokiem rzędy uginających się wieszaków, ściśniętych jeden obok drugiego i wyciągam ubranie moich marzeń, przecenione o połowę. Góry skotłowanych ubrań powodują, że nie ogarniam sytuacji. Gdyby te wszystkie ciuszki uprasować i powiesić ładnie na wieszaczkach w jakichś rozsądnych odstępach, od razu stanęłabym na wysokości zadania, a tak - klops, zonk, kompletna porażka. Im dalej w las, czyli im dłużej trwają wyprzedaże tym jest gorzej. W okolicach stycznia, gdy nikt już nie panuje nad wielkością i zawartością ubraniowych kopców, a buty, swetry i stroje kąpielowe mieszają się ze sobą na półkach w różnych konfiguracjach odczuwam prawdziwą frustrację. Nie odróżniam kolorów ani kształtów, nie potrafię wyciągać pojedynczego egzemplarza tak, by nie zburzyć całej tej imponującej ubraniowej konstrukcji. W tym roku zaliczyłam już wyprzedażowy wypad na zakupy. Swoje kroki skierowałam do Zary (zawsze kieruję tam swoje kroki :) kupiłam sweter i musiałam już opuścić plac boju, bo mimo że kopców jeszcze nie odnotowałam, to już robiło się jakoś duszno. Chciałabym jeszcze wybrać się po buty, ale nie wiem czy zamiast tego nie skorzystam z zakupów w Internecie. Poniżej kilka ciuchów i dodatków, które wpadły mi w oko i może nawet któryś kupię, pod warunkiem, że będą grzecznie wisiały na wieszaczkach. W rozsądnych odstępach oczywiście ;))






4 komentarze:

  1. To sie nazywa telepatia?;) Wlasnie zauwazylam, ze wpadlas do mnie;)
    Ja wczoraj buszowalam w Zarze, niestety nic nie upolowalam (choc przymierzylam ze 3 rzeczy). Mam to samo...albo zaczekam jeszcze gdy szal opadnie albo internet;) I dzis wlasnie skorzystalam z drugiej opcji - zamowilam w mango - on line - i grzeczniutko czekam na paczuszke (polecam, bo rzeczywiscie do -50%) Usciski!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba przyciągnęło mnie hasło "wyprzedaże":) Czekanie na opad szału u mnie się nie sprawdza, bo nie znajduję potem swojego rozmiaru. A Internet... jak to Internet, raz się trafi a raz nie. Życzę trafionego zamówienia z mango i spokojnej nocy (bo już prawie północ) :)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja w zarze zakupiłam żakiet ;-) mnie również przeraża ogrom rzeczy na sklepowych półkach w okresie wyprzedaży - o ile wcześniej w większości sklepów asortyment prezentował się znośnie to czasie obniżek ilość towaru nagle się podwaja - czyżby rzeczy z ubiegłorocznych sale'ów? ;-) nie mniej kiedy nie jestem w stanie przesuwać swobodnie wieszaków ani tym bardziej nie mogę wcisnąć uprzednio zdjętej rzeczy - zaczynam się frustrować, a jak widzę kolejkę do przymierzalni - wymiękam i wychodzę ze sklepu. Podobnie ma się rzecz z liczbą ludzi przebywających w sklepie - jak co i rusz ktoś ociera mi się o plecy, zahacza torebką czy niemal wyrywa mi rzecz z ręki to nie tylko czym prędzej opuszczam sklep ale całe centrum handlowe. Nie jestem typem nornika - nie lubię kopać w stertach ubrań. Ja potrzebuję ładu, porządku, rzeczy poukładanych kolorami, wyprasowanych równiutko wiszących na symetrycznie rozmieszczonych wieszakach - inaczej się gubię. Nic to pozostają zakupy w sieci w sklepach sprawdzonych marek...
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, kolejki i walka wręcz o ostatnia eske to kolejne argumenty ktore przemawiaja przeciw zakupom z wyprzedaży. Chociaż muszę być sprawiedliwa i przyznać , ze czasami zdarza sie jakiś deal życia który rekompensuje te przykrości z nawiązką :)) Ocieractwa tez nie trawie :) Pozdrawiam i dobrej nocy życzę :)

    OdpowiedzUsuń