13.11.14

creme de la creme

Jeśli  ktoś powierzchownie jest chudy, to nie padnie, no chyba że z nudy. Jeśli  jednak wewnętrznie jest wiotki, to należy przedsięwziąć już środki. Taka konkluzja nasunęła mi się po dzisiejszych spontanicznych zakupach odzieżowych, które przydarzyły mi się wbrew mojej woli i wrednie nadwyrężyły budżet. Cóż, bywa ... Tyle tytułem wstępu nie na temat, bo dziś chciałam napisać o świątecznych prezentach i zgodnie z blogową tradycją przedstawić swoją wish list. Kupowanie prezentów bliskim to trudna kwestia, co kraj to obyczaj, co rodzina to taktyka . My testowaliśmy kilka metod, z których żadna nie okazała się w pełni satysfakcjonująca. Przeprowadziliśmy akcję "prezenty do 10 zł" (porzuciliśmy świąteczny materializm na rzecz czystej idei dawania, ale po drapaczce do włosów za 6,60 skończyły nam się pomysły na dowody pamięci), była również metoda przez zaskoczenie (niestety nie sprecyzowaliśmy o jaki rodzaj zaskoczenia chodzi), zdarzyło się też robić prezenty zbiorowe (nie polecam krewnym leni, bo jednym kompletem sztućców można załatwić całą wielopokoleniową rodzinę). W tym roku zasady są proste, kto chce robić wish list ten robi, kto nie chce ten nie robi, stawiamy na jakość, ograniczamy ilość, liczymy na bliskość. Na własne potrzeby podchoinkowe stworzyłam idealnie wyważoną kompozycję złożoną ze świeżo pokochanego przeze mnie Junga (miłość nastąpiła po lekturze "Życia symbolicznego"), nieznanej mi dotąd ale bardzo polecanej autorki nieco kontrowersyjnych komiksów o zabarwieniu psychologicznym (dzięki Diana:) oraz czystych ekstraktów roślinnych od Calrinsa, wszystko w myśl zasady "coś dla ciała, coś dla ducha". Świąteczny creme de la creme :) 




17 komentarzy:

  1. czyli ,,ŚWIĄTECZNE SZALEŃSTWO CZAS ZACZĄĆ,,!!!:). Ja też przetestowałam te sposoby na prezent i najlepsza opcja jak mniemam to - nie robimy żadnych prezentów kupowanych a jedynie jakieś własnoręcznie robione upominki - ja upiekłam w tamtym roku ciasteczka, popakowałam w ozdobione kartoniki i rozdawałam najbliższym. Ku mojemu zdziwieniu ich radość była ogromna ( albo dobrze udawana:).pzdr Kamila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z własnoręcznymi upominkami jest ten problem, że jedni potrafią, inni nie ( ewentualnie im się nie chce;). Choć sama idea słuszna, też raz próbowałam z własnoręcznie pomalowaną koszulką ale się nie przyjęło. A ciacha robię poza konkursem i tez im smakuje (albo tez dobrze udają ;). Pozdrowienia :)

      Usuń
  2. Twój blog jest jedną wielką inspiracją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo miło czytać takie słowa :)

      Usuń
  3. ja uwielbiam robić bizuterię - głównie naszyjniki, więc damska część obdarowywanych osób być może je znajdzie w tym roku pod choinką. W ubiegłym ten pomysł sprawdził się i to bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetny pomysł na prezent, przyjemne z pożytecznym :) Pozdrawiam

      Usuń
  4. Wewnętrznie niestabilna przyklaskuję listom do św. Mikołaja, przynajmniej zapis czarno na białym pozwala oszacować możliwości;). Co do powyższych wypowiedzi...zawsze i wszędzie będę zazdrościła każdemu zdolności cukierniczych. Wyrobu biżuterii też.
    I przypomniała mi się w tym momencie Twoja śrubka ("czy cuś") na łańcuszku. Takie coś właśnie chciałabym dostać, bo nie znalazłam w budowlanym i nie mogłam pomysłu zagarnąć.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobieto Kochana:) do ciasteczek świątecznych nie trzeba mieć zdolności cukierniczych tylko trochę chęci a uwierz mi, że jak poczujesz zapach pierwszych pieczonych ciastek to nadejdzie Ci dużo dużo chęci do wypieku. Tylko poczuć ten zapach..............

      Usuń
    2. Joasiu masz rację i podejrzewam, że chyba właśnie po to wymyślono blogowe wish listy żeby slowu pisanem nadać żywą formę, kurczę naprawdę działa :) co do ciastek trzeba próbować i brac na klatę pierwsze zakalce i spalenizny, no chyba ze się nie czuje do tego w ogóle mięty, to już inna sprawa. W kwestii biżuterii kółeczka i to drugie coś pochodzą z liroy merlin, dział meblowy, warto tez sprawdzić na stronie. Buziak.

      Usuń
    3. Anonimku (Kamilo?:) nic dodać nic ująć. No moze tyle że nie działa w przypadku zapachu spalenizny ;)

      Usuń
    4. Ponad 10 lat próbuję, a od pięciu bardziej mi na tym zależy, a jednak nadal anegdoty o mych wypiekach krążą wśród znajomych, a bliscy pokornie zajadają zakalce i zeskrobują kruszące się namiastki ciasteczek ;) Niemniej jednak dziękuję za dobre, pokrzepiające słowo.:)
      L.M. w takim razie szybko odwiedzę.:) Buziak i uścisk.:)

      Usuń
    5. A może to wina piekarnika? Znam taki, co przypala bo lubi ;) Uściski.

      Usuń
  5. Hihi, no tak wish listy dobrze jest robic, byle tylko zakres zyczen miescil sie w mozliwosciach "Mikolaja". Ja w tym roku chyba ide w totalny miimalizm. Prezenty uzgodnilismy na: do 50 zl, licze na kreatywnosc Mikolajow (i swoja), czesc mojej wish listy bedzie praktyczna...no coz takie czasy..;) Zreszta jak wiadomo i tak nie o to w tym wszystkim chodzi... P.S. ja juz kupilam czesc prezentow na poczatku listopada - co mnie cieszy, teraz na spokojnie bede kontynuowac. Buziole wielkie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga, zastanawiam się nad tym prezentowym praktycyzmem i w sumie sama nie wiem. Wszystko chyba zależy od "tu i teraz", w tym roku postawiłam na książki i mazidło, ale bywały chwile, że dałabym się pokroić za przysłowiową patelnię pod choinką :) Tak czy siak wish listy są pomocne, bo czasami robiąc komuś prezent niechcący spełniamy swoje marzenia ;) Buziaki

      Usuń
    2. Dlatego ja napisalam, ze CZESC niech bedzie praktyczna - to dla tych. ktorzy cechuja sie mniejsza wyobraznia i polotem - wtedy sprawdzone = najlepsze :) Natomiast pozostale...zdecydowanie niech mnie zaskocza:)) buziaki

      Usuń
  6. Cieszą mnie prezenty - ale najbardziej te, które robię sobie sama;) Poza tym, im jestem starsza, tym coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że prezenty powinny być zarezerwowane dla dzieci wyłącznie. I to dla tych, które nie mają świadomości konsumpcyjnej i naiwnie wierzą w instytucję Św. Mikołaja, w Wielkopolsce zwanego Gwiazdorem (na Kaszubach też). I może trąci banałem, ale dla mnie największym prezentem będzie w tym roku Wigilia wsród najbliższych. Mieszkam poza krajem i nie pamietam, kiedy ostatni raz świętowałam Boże N. przy wspólnym stole z rodzicami i rodzeństwem...
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie trąci, sens świąt to rodzina. A prezenty, choinka i wypieki (nawet te trochę przypalone) dodają do sensu magii :) Buziaki :)

      Usuń