26.8.14

ciepłe kluchy

Dopadły mnie ciepłe kluchy. Na talerzu i poza nim. Gotuję zupy, robię makarony, piekę jagodowe muffinki, po wielu dniach odżywiania się głównie czereśniami i zimną herbatą zrobiłam się w końcu głodna. Pragnę mięcha i pizzy ze szpinakiem, tęsknię za ostrym smakiem chili cayenne i za kaloryczną słodką chałwą z bakaliami. Wskoczyłam w ciepły dres, kwiaty z balkonu wniosłam do mieszkania i nic mi się nie chce. Przyszła jesień. Lubię tę porę roku mimo krótkich dni, chłodnych poranków i wyraźnej mgiełki melancholii unoszącej się w powietrzu. Znowu będą parasole i kasztany, znowu spadną liście, znowu z przyjemnością włożę ulubione buty, owinę się w grubaśne wełniane swetrzysko i pójdę do kina. Olej kokosowy znowu zmieni stan skupienia, a ja lekki fluid zamienię na tłusty krem. "Dzienniki" Agnieszki Osieckiej czekały na tę chwilę razem ze mną, teraz przyszła na nie odpowiednia pora. Myślę o tym co jeszcze przyniesie jesień, co się zmieni, a co zostanie takie jakie jest i zacieram ręce. Nie, nie z zimna, z ciekawości :)

22 komentarze:

  1. A ja lubię takie ciepłe kluchy (no może bez sera koziego, robiłam kilka podejść i jakoś mi nie leży, może gdybym dorwała gdzieś takie świeży domowej produkcji...)
    A i jesień lubię. Nawet bardzo. Chyba bardziej niż lato. Może dlatego, że mam wiele ciepłych wspomnień z długaśnych spacerów po przepięknym białostockim parku, z co rocznego zbierania kasztanów (i w nosie miałam dziwne spojrzenia przechodniów gdy tak pomykałam sobie z wypchanymi pod korek kieszeniami płaszcza, ogromnym pękiem kolorowych liści i uśmiechem 5latki co to przed chwilą dostała najwspanialszy prezent, ever ;-) ). Lubiłam te chwile gdy szłam sobie specjalnie trawnikiem co by przekopać sobie dywan ze spadłych liści ;-) Ten brak tłumów. I moje ulubione ławki :-) Oj, nostalgicznie się nieco zrobiło ;-)
    Słonecznej środy, Kasiu :-) ( u mnie zapowiada się ładny dzień )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu, w kwestii koziego sera nie przekonuję, bo wiem że on ma specyficzny smak i nie każdemu to odpowiada. Może zdradzam teraz tajemnicę rodzinną ale mój Tato nie może znieść jego zapachu i mówiąc kolokwialnie odrzuca go na sam widok ;)). Ja lubię i stosuję w różnych wersjach i konsystencjach i do różnych dań i jest ok. Ta jesienna nostalgia też mi się udziela, lubię ją szczególnie po tylu dniach ciężkich upałów. Mam nadzieję, że wytrwam w tym uwielbieniu na tyle długo, żeby w listopadzie nie pragnąć natychmiastowego powrotu ukochanego lata ;) Miłego dnia i dużo słońca :)

      Usuń
  2. Ja sie skusze na te kluchy:)))
    i podobnie jak Ty jestem ciekawa jesieni, tak po prostu... Jednak oszukuje sie troche, ze jest z nami (chociaz troszeczke) jeszcze lato... - swoich kwiatow z balkonu do domu nie wnioslam, a dzielna pelargonia po raz trzeci tego lata jeszcze zakwitla :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lato jest, nie da się ukryć, no przynajmniej to kalendarzowe ;) Ale mam wrażenie, że nawet jeśli pogoda się poprawi to już nie będzie to samo, coś jesiennego zawisło w powietrzu i już :) Moje kwiatki to grubosze zwane potocznie drzewkami szczęścia, a że szczęście trzeba pielęgnować nie mogłam dłużej ryzykować ;) Noce są już bardzo zimne ... Ściskam ciepło wczesnojesiennie :)

      Usuń
  3. Jak ja się cieszę, że jest jeszcze ktoś kto czeka jesieni z ciekawością :) kluchy wizualnie piękne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest i czeka i ma nadzieję, że będzie pięknie :) "Maj w sercu" nie zależy od pogody i pory roku, więc wierzę, że nawet w deszczowe zimne dni może być fajnie. I tego się na razie trzymam, a potem .... byle do wiosny :) Pozdrawiam Aniu i dziękuję za odwiedziny :)

      Usuń
  4. Ja z jednej strony cieszę się, że jesień nadchodzi bo w końcu mam trochę więcej czasu dla siebie ( i właśnie przeczytałam ,,Rozdroża,, , które czekały na mojej półce od zeszłej wiosny). Czas się znalazł bo warzywa z ogródka wykopane, przetwory na zimę zrobione a dzieci wolą bawić się w domu:). Ale żałuję zawsze, że jakoś nie nacieszyłam się latem: za mało popływałam, za mało pochodziłam po rosie itp. Długich wieczorów jakoś nie lubię bo wpadam w przygnębienie.......
    P.S. Co do makaroni with sosik to prosty i fajny sposób podałaś! Ja od dwóch dni żyję na krokietach z grzybami i kapustą:) pzdr kamila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamila też mam czasem wrażenie, że źle wykorzystuję czas, nie zrobiłam tylu rzeczy... A lato minęło i nie wróci ... (no, przynajmniej przez parę kolejnych miesięcy:) No trudno, cieszę się wspomnieniami, które mam i zazdroszczę innym swojskich przetworów :)) No właśnie, czemu nie wpadłam na to żeby zrobić sobie jakieś pyszne słoiczki na ponure zimowe dni? Muszę to przemyśleć :) Buziaki :)

      Usuń
    2. nie ma co myśleć tylko do roboty!!:) - akurat jest jeszcze czas na to żeby robić powidła śliwkowe. u mnie znikają w zimę błyskawicznie jako dodatek do naleśników albo placuszków.Albo rano kakao i bułeczka z powidłami - PYCHOTKA. całuję i kibicuję Twoim kuchennym rewolucjom:) pzdr kamila

      Usuń
    3. Tak jest psze Pani!! :)) chociaż nie ukrywam że kusi mnie bezwysiłkowa opcja gotowego słoiczka biopowideł niskosłodzonych z delikatesów ekologicznych ;)) konsumuję je zazwyczaj na bułeczce lub w naleśniku :)

      Usuń
    4. śmierdzi mi to leniwcem!!:)

      Usuń
  5. Moja Droga, jak ja za Tobą tęskniłam! NIe wiem czemu zniknęłam (również ze swojej mizernej blogosfery) gdzieś pomiędzy projektami (oj dobrze idą:) ), butelkami mleka (dla małej Lu) i koszeniem trawy wokół domu (bo sezon w pełni). Czytam o jesieni i mam tak samo. Uwielbiam!
    Tylko teraz patrzę trochę przez pryzmat małej Lu - piaskownica coraz częściej mokra, a wychodząc z domu trzeba na siebie więcej włożyć… Ale ta poranna mgła u nas na wsi wszystko rekompensuje! Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, nawet nie wiesz ile radości sprawiają mi takie słowa. Tyle ciepłych emocji krąży po blogosferze, ona nie moze być mizerna, nie ma takiej możliwości :) Czasem trzeba zniknąć zeby znowu się pojawić z zapasem nowych dobrych pomysłów, do których na pewno należy wysmakowana, eklektyczna wizja domu skąpanego w bieli :) Czekam na kolorową, ciepłą i słoneczną jesień, mam nadzieję że właśnie taka będzie :) Ściskam bardzo mocno.

      Usuń
  6. Jakie sa te 'Dzienniki' Osieckiej:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oladiosku jeszcze nie wiem, trudno mi na razie oceniać bo dopiero zaczynam czytać. Mam nadzieję, że będą magiczne jak ich autorka :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jako dziecko nie lubiłam jesieni, bo kojarzyła mi się z noszeniem beretów (dodam, posiadałam 3 - wszystkie na równi znienawidzone :-) Moje nastawienie do tej pory roku uległo zmianie i jest bliskie tu prezentowanemu :-) A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu nic nie wiedziałam o tych beretach? Tyle lat i się nie zdradziłaś, how could you! ;)) buziaki:)

      Usuń
  9. Fakt, ukrywałam głęboko, wypierałam z pamięci ... to takie traumatyczne, bolesne ;-))) Swoją drogą, ciekawe jak dzisiaj wyglądałabym i (przede wszystkim) czuła się w berecie, np.: - nawiązując - różowo-nieróżowym :-) A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłoby się okazać, że właśnie całkiem fajnie :) Tak trochę po francusku :)

      Usuń