14.5.14

FASHION WEAK

...  a  raczej weakness, bo dziś o słabości do ubrań. Lubię modę. Lubię oglądać ubrania, lubię je kupować i nosić. W tym swoim ciuchowym światku gender poruszam się już wiele lat i na razie mam się z tym całkiem dobrze. Nie żebym była jakąś szczególną pasjonatką, kobietą mocno osadzoną w trendach i stojącą na straży obowiązującego stylu. Nie trzymam się kurczowo modowych wskazówek, nie czerpię z wizji wziętych projektantów, wszystko robię na "odzieżowego czuja". Osiągnęłam  już stan, w którym wiem czego chcę, co mi się podoba i w czym jest mi dobrze. Lubię skórę, wełnę (chociaż ona mnie nie, bo gryzie), bawełnę i dżins. Podobają mi się rzeczy proste, trochę androgyniczne w formie. Wolę bawić się konstrukcją, niż wzorem i kolorem. Po latach mniej i bardziej udanych eksperymentów doceniam jakość. I znajduję ją także w sieciówkach. Kilku. Dwóch, może trzech. Nauczyłam się dobrze patrzeć i umiejętnie wybierać, wiem jakie sklepy omijać szerokim łukiem :) Wkładam trampki i dresowe bluzy, szpilki i sukienki też noszę. Hołduję ciuchowej opozycji :) Jeśli obcasy, to męska surowa reszta, jeśli wytarte dżinsy, to na górze coś kobiecego. Tyle tytułem "me, myself and I" :)) Chętnie dowiedziałabym się co lubią, co noszą i czego nie noszą Ci, którzy mnie właśnie przeczytali  :)




10 komentarzy:

  1. Kontrasty w modzie i ja lubię:) fajne fotki:) takie trochę więcej z Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) No fakt, wysunęłam kawałek pantofelka zza przymkniętych drzwi ;)

      Usuń
  2. ja od zawsze mam plan, że jak kupuję nowe buty to bedą na pewno na obcasie (jakimkolwiek chociaż) a wychodzę ze sklepu jak zwykle z butami na płaskim:(. Cenię jednak wygodę ponad wszystko! Dżinsy to moje must have. Uwielbiam je!! ubolewam tylko nad jakością - to juz nie jest ten sam materiał Wranglerków co kiedyś:(. W mojej szafie jest też parę spódniczek a raczej chyba aż dwie:) no i ze dwie sukienki ale zakładam je w tzw. ostateczności!!:). Totalna asceza w tym moim ubieraniu........pzdr kamila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mam spódnic wcale :) Zresztą moja szafa też nie jest wypchana po brzegi, powiedziałabym nawet że jest w niej duża nadwyżka światła i przestrzeni ;) Pozdrowienia z deszczowego Krakowa :)

      Usuń
  3. Mam słabość do szmatek i jak sroka, lubię jak coś się na mnie świeci. Były cudowne czasy - czasy przerabianych ciuchów, czasy sukienek retro, czasy chust i turbanów, czasy dość awangardowe z nadmiarem wszystkiego...Teraz mam czas dla dzieciaków, wygody i luzu... i minimalizmu jeszcze, bo powywalałam z szafy wszystko co mnie przytłaczało lub krępowało.
    Obecnie kocham, podobnie jak Ty: skórę, bawełnę, jeans, i czeń i biel,
    a czasem coś przerysowanego w formie...
    Nigdy obcasów nie nosiłam (oj przepraszam - studniówka i ślub). Maleńką stopę mam, a przez brak doświadczenia w chadzaniu na wysokościach, dałam sobie w końcu z tym spokój i wybrałam baleriny i trampki ( z dziecięcych działów, oczywiście;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że umiar przychodzi jakoś z wiekiem. Też kiedyś szalałam i przebierałam się zamiast ubierać i niektórych "kreacji" wolałabym nie pamiętać :) Poza tym nie da się nie zauważyć, że obecna moda sprzyja wyluzowaniu, a minimalizm jest w cenie. Mnie to cieszy :)

      Usuń
  4. 1. Na tyle już siebie rozpracowałam, że moje wybory zakupowe są trafne, 2. Mam słabość do butów na wysokim obcasie i torebek, 3. Nie lubię żółtego koloru 4. Lubię ubrania, które zmieniają charakter w zależności od tego z czym się je zestawi, 5
    Noszę się z zamiarem (od kilku tygodni) wiosennego przeglądu szafy ... I, tak dodam - trochę bez bezpośredniego związku z tematem :-) - że nie lubię poranków, gdy nie mam przygotowanych ubrań (tzn.gdy nie przemyślałam tematu wieczorem)

    OdpowiedzUsuń
  5. A właśnie byłam wczoraj na zakupach.. banalnie bo w galerii na Kazimierzu, szukając czegoś dla siebie. Przyznam, że ostatnio mało mnie zachwyca - oglądam kolejne szmatki i myśle sobie że w sumie podobne mam, albo że to nic specjalnego. Jakaś wybredna się zrobiłam.
    Ostatnio też umówiłam sie z moją szafą że będę nosiła te zapomniane rzeczy, których pół roku albo rok nie miałam na sobie… i chyba się dogadałyśmy :)
    P.S. A z wczorajszych zakupów przyniosłam 4 swetry. Dla mojego M.

    OdpowiedzUsuń
  6. Na odziezowego czuja ubieram sie i ja:) Po latach prob i poszukiwan juz wiem doskonale co jest dla mnie a co nie... Jeans, bawelna, skora, welna hak najbardziej. Uwielbiam proste formy. Jesli szeroka gora oversize to waski dol, do prostej koszuli czy t-shirtu, dlugi prosty, albo krotki bogaty naszyjnik do koszuli jeansowej. Sukienki? Tak-glownie male czarne, ostatnio o geometrycznej formie (rekaw 3/4 albo 1/2 (mango). Buty-na obcadie sie zdarza sle niezbyt wys.-nie moge, takze glownie kroluja baleriny, a trampeczki takze sie zdarzaja:)

    OdpowiedzUsuń
  7. tak, do wysublimowanego minimalizmu i jakości trzeba dorosnąć, czy raczej zawartość portfela musi wprost proporcjonalnie wzrastać do wzrostu jakości zawartości szafy ;-) bo to niestety kosztuje.
    I ja preferuję naturalne materiały. Butów nie nosiłam nigdy innych niż skórzane (nawet trampki :-P ) Szpilki kocham od zawsze, ale dopiero od paru lat bez skrępowania noszę je na co dzień - no cóż moje skromne;-) 176cm + 10cm szpilki sprawiają że w tłumie nie ginę ;-) Lubię ciekawe formy w połączeniu z prostymi szlachetnymi tkaninami. W przeciwieństwie do kolorów jakie preferuję we wnętrzach - noszę się... dość kolorowo ;-) Bo poza bielą (w dużej ilości), dobrze czuję się w beżach, delikatnych żółcieniach czy grancie z odrobiną czerwieni (głównie latem i koniecznie w połączeniu z bielą - tak, marine rokrocznie jest modne w mojej szafie :-) )

    OdpowiedzUsuń