24.4.14
TO BE
Jestem. Nie uciekłam :) Trochę zmieniłam, dużo zmieniłam. Lepsze wrogiem dobrego, taka konkluzja może nasunąć się komuś, kto niczego nie podejrzewając wszedł sobie na stronę i zobaczył rozsypane skorupki i czarne coś. Przyjmijmy, że jajka symbolizują nowe, a funkcja pani serwisowej już mi nie leży. Co do logotypu (szumnie powiedziane ;), zmiany można wytłumaczyć błędem w poprzedniej pisowni ;) Można, ale nie trzeba. Dobrze mi zrobiło to odświeżenie wizerunku, czuję jakbym się wśliznęła do czystej, wykrochmalonej pościeli. Niby to samo łózko, ale jakoś lepiej się śpi. Kolejnym krokiem jest rezygnacja z przynależności do blogów wnętrzarskich. Wypisałam się ryzykując drastyczny spadek statystyk, no cóż .... Jak mawia moja babcia "a niech tam". No i na koniec nowe zdjęcie profilowe - już nie jestem tacą ;) Wizerunek nieco smutny, ale co poradzę, że lubię te lalki. Nazwa została z sentymentu, chociaż ani to już room, ani serwis. To tyle jeśli chodzi o blogowy anturaż, w kwestii treści też chciałabym więcej, bardziej i mniej powierzchownie. Zobaczymy na ile pozwoli mi odwaga i świadomość braku anonimowości ;) Dziękuję za wszystkie ważne słowa, które dostałam w poprzednim poście. Kopniak w tyłek podziałał, a ja kolejny raz przekonuję się, że w życiu nie liczy się ilość tylko jakość.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No to "ciach" nastąpiło :-) nożyce można odłożyć ... czas sięgnąć po pędzel i tworzyć nowe. Powodzenia !
OdpowiedzUsuńPięknie powiedziane. Pozdrawiam :)
UsuńJa tam swoje co nieco dorzucę do statystyk ;-)
OdpowiedzUsuńI czekam na więcej. Bardziej kanciaste. Roomservice'owe twory ;-)
Dobrej nocy :-)
Odzwierciedlają moją kanciastą naturę, w końcu ile można być miękkim i gładkim ;) Małgosiu zauważyłam jedną prawidłowość naszej korespondencji, odbywa się przeważnie PÓŹNĄ NOCĄ :) I mówią, że to ja jestem nocny marek ;) Dobranoc.
Usuńha! nocny marek to chyba zbyt lightowe określenie na moją personę hihi Moje szare komórki największą aktywność odnotowują po 22;-) Cisza. Spokój. A w mej głowie z godziny na godzinę mnożą się pomysły ;-) Noc to mój czas. Dlatego lubię weekendy. Spacery o 2 w nocy i kładzenie się spać o 4 ;-)
UsuńŚciskam :-)
Czyli sowa (apropos - przypomniała mi się "Ja sowa' Hey'a). Hu hu :)
UsuńZdecydowanie ;-) A Hey'a też lubię, choć nie wiem czy nie bardziej Nosowską w czystej postaci - a teledysk do Nomady jest GENIALNY :-)
UsuńCiekawa jestem co więc przyniosą te zmiany :)
OdpowiedzUsuńJak na razie tylko kosmetyczne wiec czekam na wiecej:)
Od czegoś trzeba zacząć, a najłatwiej zawsze zmienia się "namacalne" :) Co do reszty nie wiem jeszcze ,nie mam planu, zdaję się na intuicję :)
UsuńDla mnie jest pięknie!
OdpowiedzUsuńStatystyki statystykami a robienie tego co się lubi najważniejsze! Zresztą znasz moje zdanie na temat przynależności i tego co w naszej wnętrzarskiej blogosferze ;-)
Uwielbiam Cię jeszcze bardziej i czekam na nowe!!!
Znam, oczywiście, że znam i nie ukrywam, że jesteś dla mnie inspiracją Asiu. Buziak wielki :)
UsuńNocny marku po cieciach - ciesze sie okrutnie;]
OdpowiedzUsuńpo cieciach, a dziś z niemrawym okiem ;)
UsuńO jak sie ciesze, uff, kamien z serca :);) kopniak czasem jest potrzebny.
OdpowiedzUsuńA redesign jest pozadany co jakis czas, to wlasnie np. odmalowanie pokoju, poprzestawianie mebli - lzej, ciekawiej i na nowo. A z przyziemnych - naprawde tam byl blad w pisowni?? nie zauwazylam ;)
Czekam, czekam na nowe kochana! usciskow moc!
Albo nowy fryz, czy ciuch, to to właśnie. Co do błedu - room servis pisane razem, taki zamierzony i bezsensowny kaprys literacki ;)) Ściskam :)
UsuńNo i się blogger zbuntował wredny jeden. Nie wyświetlił się komentarz Marysi Filar, więc donoszę,że go dostałam i i życzę Ci również wszystkiego dobrego poświątecznie :)
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam! Najważniejsze by robić to o czym serducho krzyczy. Co do przynależności...no nie wiem, mi i tak się u Ciebie podoba, bez względu na to czy piszesz o obrazie, fotelu, czy napiszesz o kolorze majtek ;)
OdpowiedzUsuńHehe o kolorze majtek jeszcze nie było, ale trzeba to przy najbliższej okazji rozważyć skoro jest popyt ;) Dziękuję Joasiu.
UsuńJak to nie room service? Dla mnie i room i service. Uwielbiam Twoje posty podane prosto do łóżka;)
OdpowiedzUsuńPS> Zmiany bardzo mi się podobają:)
OdpowiedzUsuńZamiast podawać na tacy, położę na stoliku, jeśli ktoś się poczęstuje będzie mi bardzo przyjemnie :) Taka metafora. Taka sytuacja ;)) Buziaki.
OdpowiedzUsuńOdcięte co za Tobą, a teraz maluj, maluj ! Czekam z niecierpliwością na cudowne zdjęcia, oryginalne i profesjonalne teksty. I bardzo się cieszę, że będę mogła nadal poczytać i popatrzeć na nie.To balsam na moją skołataną duszę.
OdpowiedzUsuńZ.
Dziękuję Z :)
UsuńO! A co tu się działo (tydzień nie zaglądałam)? Nie dość, że zamknęli na ulicy mój ulubiony mały sklepik spożywczy, to jeszcze autorka, wydawca i redaktor mojego ulubionego bloga miała jakiś problem związany z sensem swej twórczej roboty. Musisz być w takim razie ARTYSTKĄ. Co innego Pani Teresa sprzedająca mi rano świeże bułki. Ale ona brała pod uwagę ekonomię. Ty tego robić nie musisz i nie rób. W żadnej formie. Oczywiście jeśli chodzi o bloga. Niech będzie jakikolwiek...ba nawet hipsterski, ale pisz...Bardzo proszę.
OdpowiedzUsuńRoomservice'owy sklepik działa dalej, chociaż musiałam zrobić w głowie mały remament. Głupio by było zawieść tak fajnych klientów ...:)
Usuń