27.4.14

O JEDZENIU I INTUICJI

Jestem sceptyczna. Miewam wahania, analizuję. Nie walczę z tym, nie liczę, że mi przejdzie z wiekiem, bo w ten sposób komunikuję się z własną intuicją. Słuchać nie znaczy słyszeć, więc ona się domaga, a ja staram się usłyszeć :) Intuicyjnie zmieniłam stosunek do jedzenia, do medycyny i jeszcze kilku innych rzeczy. Odrzuciłam to, co konwencjonalne, udowodnione statystykami i poparte słowami lekarzy, farmaceutów i koncernów farmaceutycznych. Wybrałam to, co podpowiedziała mi intuicja, mądre książki oraz mądrzy ludzie, także ci bez tytułów. I wyszło mi to na dobre. Nie będę wchodzić w szczegóły i opisywać stanu mojego zdrowia before i after, bo dziś chciałam napisać o jedzeniu. O tym, że "spożywcza świadomość" rodzi się długo i w bólach. O tym, że jest trudno, że na początku to błądzenie po omacku w świecie  wysokowęglowodanowych, chemiczno-syntetycznych produktów. O tym, że jeszcze parę lat temu nie wyobrażałam sobie, że można całkowicie zrezygnować z krowiego nabiału, wszystkich "E" i że we własnej  lodówce znajdę ryżowe mleko, kozi ser czy pasztet z soczewicy. Biały cukier krzepił od kiedy pamiętam, teraz krzepi mnie syrop klonowy, miód i naturalny ksylitol. Wiem już co jeść żeby dobrze się czuć, wiem co mi szkodzi i czego bezwzględnie unikać, wiem jak odróżnić prawdziwe jedzenie od śmieciowej kolorowej ściemy. I chociaż ta konsekwencja żywieniowa jest trudna i czasami pozwalam sobie na jakieś obleśne komercyjne żarcie, to wiem, że i tak było warto :)





15 komentarzy:

  1. Ja tez od jakiegos czasu zwracam na to uwage. Coraz bardziej swiadomie wybieram produkty, czytam etykiety. Najbardziej "cierpi" na tym moje dziecko, ktore na widok plastikowego rogalika ma slinotok a tu mama kupuje zytnie;) ale czasami pozwalamy sibie na grzecj wielki i to bez spowiedzi;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grzech bez spowiedzi rzecz ludzka, nie da sie cały czas kontrolować sytuacji :))

      Usuń
  2. hmm, to jak mniemam koleżanka nie umówiłaby się ze mną na porcyję tiramisu i gorącej miętowej czekolady?;-)
    A co to żywieniowego katharsis - to ja chyba jestem dopiero na początku mojej drogi spożywczego oczyszczenia ;-) Choć biały cukier już dawno zastąpiłam nierafinowanym trzcinowym, miodem a od jakiegoś czasu również syropem klonowym ( głownie w postaci ciasteczek z pekanami i tym, że syropem hehehe). Choć białą mąkę coraz częściej zastępują pełnoziarnistą. Choć z coraz większą świadomością czytam etykiety. Choć jestem na odwyku coca-colowo-pesiowym. To prawdziwie włoskiej pizzy, na ekstremalnie cienkim cieście z szynką parmeńską kaparami i świeżą chrupiącą rukolą oraz prawdziwym aromatycznym parmezanem nie odmówię sobie nigdy!, o nie ;-) Ale że spotkać takie coś wbrew pozorom nie jest łatwo to takowe delicje nie są zbyt częstą pozycją w moim menu. Poza tym jak nawrócić na zielone faceta, który nade wszystko wielbi schabowego a jego ulubione (i praktycznie niemal jedyne) warzywo to ogórek (dobrze że przynajmniej kiszony;-) ), hm? Który na własnoręcznie zmontowane zielone pesto z makaronem pełnoziarnistym nawet nie spojrzy? Który na szpinak w jakiejkolwiek postaci mówi 'ble'? Jakieś cenne porady?;-)
    Ściskam niedzielnie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie - więcej nie piszę z telefonu. Błąd na błędzie heh Albo zjadam całe słowa albo ten nieszczęsny słownik poprawia mnie tak, że wychodzę na półanalfabetkę heh

      Usuń
    2. Na tiramisu nie, no chyba że na kozim mascarpone ;) Ale na pogaduchy tak :) Nie jestem żywieniową fundamentalistką, szanuję dobrą kuchnię i lubię próbować nowe, staram się jednak zawsze wybierać mniejsze zło. No i czytanie etykiet mam we krwi ;) W kwestii męskiego podejścia to ja się nie wypowiem, J. sam ma fisia na punkcie czytania etykiet i z nieprzymuszonej woli robi naleśniki z ciecierzycy. Fast food też mu się zdarza :)

      Usuń
  3. o a moj komentarz sie nie pojawil...?:( jest w ogole?

    OdpowiedzUsuń
  4. Pojawił się tylko ten. Albo się nie pojawiają wcale albo znikają po publikacji jak wczoraj, nie wiem o co kaman.

    OdpowiedzUsuń
  5. :((( hmmm cos blogger szwankuje :((
    pisalam, ze lubie czosnek i miodzik:);) i ostatnia z wiekszym zainteresowaniem czytam etykiety na produktach. Wszedzie tyle chemii... to przeraza:(
    Zostawiam calusy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten słoiczek na zdjęciu to akurat olej kokosowy, którego można używać do smażenia, jedzenia, demakijażu i do ciała. Sprawdzone :)) Buziak

      Usuń
    2. Ja też należę do tych "czytających". Warzywa i owoce kupuję w sprawdzonym miejscu. Na syrop glukozowo-fruktozowy, stanowiący zamiennik cukru (bo tańszy i trwalszy), mam - w przenośni - alergię! Powoduje cukrzycę, a występuje w produktach dedykowanych dzieciom...to mnie oburza! To nie jest fair ! I ten często występujący zapis: cukier/syrop gluk.-fruktozowy (w zależności od partii) - jak to widzę, od razu taki produkt odkładam na półkę, bo łatwo zgadnąć co zastosowano. Argument producentów, że w/w występuje w małych, nieszkodliwych ilościach do mnie nie trafia, bo tak naprawdę organizm tym składnikiem bombardowany jest cały dzień i to co dzień. Szaleństwa fast foodowe też nie są mi obce, a z raz na pół roku mam napad na chipsy - zaznaczam 1 paczkę (konsumowaną na osobności, tj.w skrytości przed dziećmi:-) i znowu spokój na miesiące...aha, olej kokosowy, to brzmi ciekawie - czy jakiś konkretny wart jest polecenia?

      Usuń
    3. Nie wiem czy bardziej mnie to bulwersuje czy przeraża, chodzi o te wszystkie mleczne kanapki, śniadaniowe ciastka i inne śmieciowe produkty dedykowane dzieciom. Co do oleju kokosowego to najleszy jest naturalny, bez żadnych dodatków, ja swój Bio Planete kupuje w sklepie ze zdrową żywnością. Bosko smakują smażone na nim naleśniki :).

      Usuń
  6. a moja mama właśnie zakupiła kozę tak więc serwuję moim dzieciom mleko kozie, będziemy też robić twarożek!! no i oczywiście, że mieszkam na wsi to już własnie posiałam warzywa i niedługo z moim 3-letnim synkiem będziemy rankiem zakładać kalosze i zasuwać po rosie po sałatę, rzodkiewkę i szczypiorek na śniadanko!- kocham te nasze wyprawy poranne:)- kalosze fajnie wyglądają w zestawie z piżamą! pzdr Kamila

    OdpowiedzUsuń
  7. Duuużo w tym prawdy, a jeszcze więcej zdrowia :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń