3.3.14

OLD SPRING & NEW HAIR

W niedzielę, starym przedszkolnym zwyczajem wybrałam się na poszukiwanie wiosny. Szukałam bardzo dokładnie, bezwstydnie zaglądałam przyrodzie w różne zakamarki, ale żadnych widocznych oznak nie znalazłam. Do domu przytargałam kilka suchych wiechci, dowodów na to, że wiosna na sto procent miała miejsce w roku ubiegłym. Nie wiem czemu, ale znalezione badyle zainspirowały mnie do wpisu o tematyce fryzjerskiej. Nagła chęć zmiany i potrzeba nowej fryzury w kobiecym świecie oznacza to samo co pierwszy przebiśnieg czy brzęczenie muchy w przyrodzie - jest niezbitym dowodem na to, że nadszedł koniec zimy (nawet jeśli termometr wskazuje trzy stopnie powyżej zera). Spośród kilku fryzjerskich inspiracji zapożyczonych z poczciwego pinterestu, jako fanka prostych fryzur i posiadaczka długich włosów wybrałabym numer dwa i trzy. Życzę miłego poniedziałku, przyjemnego tygodnia i udanych wiosennych zmian, które (jeśli się trafi na dobrego fryzjera) świetnie poprawiają kiepski pozimowy nastrój :)





19 komentarzy:

  1. Włosy - są dla mnie niewątpliwie jednym z najważniejszych atrybutów kobiecej natury. Od zawsze marzyły mi się gęste złote loki do pasa ;-) Niestety matka natura bywa przewrotna i obdarzyła mnie typowo słowiańską czupryną - proste druty a la topielica ;-) Jedynie co się zgadza to kolor. I tak zamiast fantazyjnych upięć w stylu foty no.1 mam niezbyt okazałego boba z grzywką ;-)
    A dobry fryzjer jest na wagę złota - ja wciąż poszukuję takiego co by sprawił, aby moje nędzne pukle nabrały co najmniej podwójnej objętości i tym samym nie musiałabym spędzać pół godziny przed lustrem z suszarką w ręce każdego ranka ;-)
    Miłego dnia :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Grunt to być realistą i nie łudzić się, że fryzjer wyczaruje szopę loków z mizernego owłosienia. Ja się nie łudzę, mam włosy proste i cienkie i choć jest ich dużo to skubane ciągle dążą do stanu wyprostowanego, kręcenie, podwijanie i modelowanie mają gdzieś. Od fryzjera wymagałbym jedynie jako takiej znajomości strzyżenia, delikatnego obchodzenia się z klientem i ciut wyobraźni, niestety kogoś takiego, kto posiadałby te wszystkie umiejętności jeszcze nie znalazłam, ale nie poddaję się i ciągle szukam :) Tak czy siak nowe upięcie albo samodzielne rozjaśnienie końcówek to fajny pomysł i dobre zajęcie w oczekiwaniu na wiosnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ej no, ale pomarzyć można, prawda? ;-) A tak już bardziej serio to masz 100% racji - przez niespełna 30 lat mojego żywota fryzjerska brać nie raz mnie rozczarowała i nie w sensie, że nie wyszłam z lwią grzywą z salonu ;-), ale właśnie przez brak dostatecznych umiejętności i traktowanie klienteli taśmowo.

      Usuń
    2. no już dobra, spoko, można :)) No właśnie, nie chodzi o fryzurę na marię antoninę z rzadkich włosów, chodzi o dobre cięcie, trochę empatii i zwykłe chciejstwo, którego szukać ze świecą. Dodam jeszcze, że ostatnio fryzjerka schrzaniła mi podcięcie końców hehe :))) Może dopadło mnie jakieś włosowe fatum?:)

      Usuń
  3. :)) ja tez już tesknie do takiej prawdziwej wiosennej aury :)) a z fryzur nr 3 :))) to cos dla mnie


    buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie tęsknimy (my kobiety, bo z facetami to nie wiem jak jest w tej kwestii przyznam szczerze :))

      Usuń
  4. Trzecia fryzurka jest swietna:))
    taka niby od niechcenia...
    A ja wlasnie za godzinke szykuje sie do farbowania...'Mrozne espresso' na mnie czeka ;) Co do dlugosci, to mialam dlugie statnio, od jakichs dwoch miesiecy lekko za ramiona. Krocej sie nie odwaze - zawsze musze iec mozliwosc spiecia w kitke...bez tego ani rusz;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę w takim razie udanego farbowania i fajnego efektu no chyba że robisz nim nie pierwszy raz :) A gdyby nie wyszło mogę polecić zmywacz do usuwania niechcianego koloru, który niedawno na sobie testowałam :))

      Usuń
    2. to zaczne od konca, bo mnie nie bylo kilka dni, hihi ;)
      polec ten zmywacz polec kochana;) mrozne espresso wyszlo baaaaaaaardzo ciemno, no coz stalam sie brunetka bez wyboru:) a mialo byc tak brazowo...a nie tak czarno...;) no coz, jakos sie zmyje...i z czasem;)

      Usuń
    3. Odcienie z "mroźne" w nazwie przeważnie wychodzą dużo ciemniejsze, wiem bo testowałam :) Może pomógłby rozjaśniacz o którym wspominałam- Uber. Na moich włosach zadziałał :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Ja nie wybrałabym jedynie pierwszej fryzury, reszta jest swawolna i kobieca. A takie lubie.
    Nauczyłam się nie związywać nieustannie włosów, teraz najczęsciej nosze je rozpuszczone i czuje przy tym dużą swobodę, nawet jak rozwiewa je wiatr, da się to polubić.
    Fajne porównania przygotowałaś. Udanego całego tygodnia życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię wiatr we włosach :) I dziękuję że zauważyłaś (i doceniłaś) mój włosowo-roślinny koncept :))

      Usuń
  6. Tia, uwielbiam te niby niedbałe koczki i upięcia... Szkoda tylko, ze to wygląda na takie proste, a proste wcale nie jest. Ech.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe musiałaś mówić to głośno? :)) udawajmy, że wystarczy przeczesać włosy palcami i stylowy look gotowy ;)

      Usuń
  7. ja mam wspaniałego fryzjera!!!- siadam na fotel i się relaksuję a nie stresuję, że wyjdę od fryzjera wyglądając gorzej niż w momencie gdy do niego wchodziłam. I wiecie co mnie najbardziej przekonuje............. że po wyjściu nikt nie ,,gapi,, się na mnie że mam włosy prosto od fryzjera czyli jak ja to mówię ,,kask,, lub ,,garnek,, na głowie. Po prostu wyglądam ,,zwyczajnie,, a włosy (kiepskie ogólnie bo cienkie badyle) układają się rewelacyjnie bez zbędnych ceregieli.Widać, że kocha to co robi i widać to na głowie jego klientek:). Zapraszam więc do fryzjera na Mazury:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ten fryzjer nie ma brata bliźniaka w Krakowie? Bo bym reflektowała jakby co ;))

      Usuń
    2. no niestety chyba nie:)

      Usuń
  8. Analogia fryzur do suchych wiechci - świetna i idealnie pasuje! A co do fryzjerów to temat rzeka.Mam grube, zdrowe włosy, które są obiektem zachwytu wszystkich dotychczasowych fryzjerek i fryzjerów ale... na tym się kończy. Gdy wychodzę z zakładu fryzjerskiego to: albo w czapie, albo też wyskubana, czasami nasrożona. I nie ma innej opcji. A odwiedziłam fryzjerów wzdłuż i wszerz w obrębie 100 km po kole (?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, efekt czapy, wyskubania czy nasrożenia nie jest miłym doświadczeniem :) Co zrobić, trzeba szukać dalej, no chyba, że ktoś potrafi sam sobie ścinać włosy, a znam taką osobę:) Pozdrawiam :)

      Usuń