Fajnie być hipsterem. Tak myślę. Można hejtować mainstream, oglądać skandynawskie filmy, mieszkać w śródmiejskiej kamienicy (o tak! o tak!) i ubierać się w Cheap Monday, a do tego jeszcze wszystko mieć gdzieś. Pełnoprawnie. Dziś na śniadanie zrobiliśmy sobie hipsterskie naleśniki. Z mąki z ciecierzycy, smażone na oleju kokosowym, polewane syropem klonowym. Wegańskie, bezglutenowe, niskowęglowodanowe, wysokobiałkowe, silnie niszowe i bardzo alternatywne. Przyszło mi do głowy, że może jeszcze nic straconego i w wieku 36 lat mogę zostać hipsterem. Mam holenderkę z wiklinowym koszykiem (na kredyt i z przerzutkami, ale who cares ;), nie mam konta na fejsie i dzwonię z białego telefonu z logiem z warzywniaka, znaczy się jestem na dobrej drodze. Potem przypomniało mi się, że ze skandynawskich filmów to najbardziej lubię spoty reklamowe Ikei, czytam Elle i Llosę, nie lubię piwa tylko whiskey z lodem po burżujsku, a ciuchy kupuję w sieciówkach. Kiepsko. Żywieniową fundamentalistką też nie jestem, co prawda jem świadomie, raczej eko, dość bio i czasem vege, ale niestety mainstreamowe schaboszczaki i frytki z mcdonaldsa też mi się zdarzają. Poza tym nie pasują mi masywne oprawki okularów, co już ostatecznie przesądza sytuację.W temacie hipsterskiego stylu życia to by było na tyle, tak czy siak naleśniki były pyszne :)).
kino skandynawskie bardzo lubię, podobnie jak literaturę (kryminały) na długo zanim stały się 'trendy' i u mnie to chyba byłoby na tyle z hipsterskiej strony życia ;-) eko lubię zjeść, warzywka uwielbiam w każdej postaci za to moja połówka wielbi schaboszczka ponad wszystko więc kuchnęe niekoniecznie mam hipsterską ;-) a ubraniowo to już w ogóle nie wpisuje się w kanony hipsterskiej braci, bo połowa mojej szafy to białe koszule, bluzki i bluzeczki dokładnie wyprasowane a na domiar 'złego' równiutko wiszące na takich samych wieszakach ;-) ale 'damka' holenderska chodzi za mną od dłuższego czasu... hmm czy nie wyglądałabym nieco dziwnie pomykając na bicyklu w białej koszuli, czarnych rurkach i czerwoną szminką na ustach ?;-)
OdpowiedzUsuńMaggie przykro mi, ewidentnie nie jesteś hipsterem chociaż te skandynawskie filmy trochę Cię pretendują do tytułu ;) A tak poważnie imagem się nie zrażaj, kto powiedział że do holenderki pasuje tylko lumpiasty t-shirt i wełniana czapka? W szmince i koszuli jeździ się tak samo ;) Pozdrowionka niedzielne :))
UsuńHaha...to mnie rozbawiłaś. Ale cóż, hipsterem może być każdy...w senisie - prawie. Jesli koniecznie chcesz nim być, musisz dużo zmienić ;))
OdpowiedzUsuńPiekne te buty!!
Po rozważeniu wszystkich za i przeciw postanowiłam, że hipsterem jednak nie zostanę ;) Pozdrowienia :)
UsuńFajne buty!! wdzianko też!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńFajny post :) Dawno nie czytałam czegoś tak trafnie określającego "modę na bycie hipsterem "! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBo to zabawne i paradoksalne zjawisko :)) dziękuje za miłe słowa i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOj nie jestem hipsterem;) i wcale nie chce ;) Mc donald obcy mi nie jest, choc schabowego przyznam nie lubie ;) Whiskey pijam z cola i bardzo lubie sushi... Ubieram sie...roznie, raz naprawde elegancko, bardzo czesto na luzie...ale sieciowki jak najbardziej goszcza w mej szafie. Oj zdecydowanie to nie pasuje;)
OdpowiedzUsuńNie jesteś hipsterem, nie da się ukryć :) Pozdrawiam :)
Usuńaaaa;) a wiesz, ze jedna z oznak bycia hipserem jest zaprzeczamie, ze sie nim jest?;) wiec moze jestem hipsterem cichociemnym ;)) haha!
OdpowiedzUsuńP.S. lubie tu do Ciebie zagladac..wiesz?:))***
Skoro tak mówisz to pewnie coś jest na rzeczy ;)) miło mi że lubisz tu wpadać, serdecznie zapraszam :)
UsuńŚwietnie powiedziane…. bo każdy hipsterem chciałby być….:)
OdpowiedzUsuńNo ba! Oczywiście ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń