Noc. Chłód. Upały już mnie męczą. Czasami mam ochotę otworzyć lodówkę, wskoczyć do środka i pozostać tam na zawsze, prowadząc oziębły żywot u boku łososia wędzonego. Zero stopni, zero porywów, chłodna kalkulacja, termiczna stabilizacja. Na swoje i łososia szczęście do lodówki się nie zmieszczę, więc w celu wywołania gęsiej skórki aplikuję sobie
b l a c k m i l k , w małej słuchawce, w gęstej ciemności, prosto do ucha. Pyszne.
Ps. Nie wiem dlaczego akurat black milk, pewnie przez kota taoistę ... Miłej nocy :)
Już nie pamiętam kiedy zasypiałam ze słuchawkami na uszach... Chyba mam teraz etap "ciągle nasłuchuję w nocy" więc wyłączyć się nie mogę. Szkoda, bo zatęskniłam za tym...:)
OdpowiedzUsuńDzień jest też dobry na takie przyjemności, czasami tak właśnie się "wyłączam" :)
UsuńAle klimat muzyczny:-) lubię być czasem tak "porwana z rzeczywistości". A.
UsuńNoc potęguje moc porywu ;)
UsuńNa ogol unikam polecanych klipow , bo na ogol 90% jest dla mnie nudna . To byl jednak dobry kasek.
OdpowiedzUsuńCieszę sie Oladiosie i wiem znam ten ból dlatego zawsze sie pilnuje zeby muzycznie nie smędzić ale przeważnie nie mogę sie powstrzymać ;)
UsuńPisałam Ci już, że w niezwykły sposób trafiasz w moje gusta muzyczne? Dziwnym trafem, jak coś u Ciebie klikam, to zbiera mi się na "wspominki".:)
OdpowiedzUsuńPisałaś. Ale za każdym razem miło mi się to czyta :) Pozdrawiam i "welcome back" :)
Usuń